Późne przymrozki i susze, które obniżają zbiory – to już zwykła codzienność polskich sadowników, którzy mierzą się ze skutkami zmian klimatycznych. Część z nich bierze sprawy w swoje ręce i podejmuje działania adaptacyjne
Zmiany klimatu to już dzisiaj dla polskich sadowników poważny problem, który mocno wpływa na ich działalność gospodarczą – wynika z najnowszego raportu „Sadownicy wobec zmiany klimatu i jej skutków. Raport z badań z regionu sandomierskiego”.
Przeczytaj też: Lubisz polskie mięso? Uważaj. Alarmujący raport NIK
– Rolnictwo i sadownictwo są sektorami najbardziej narażonymi na skutki zmian klimatycznych, a z drugiej strony bez zaangażowania tych branż nie będzie możliwe osiągnięcie neutralności klimatycznej. Jednocześnie Polska jest trzecim co do wielkości producentem owoców w Unii Europejskiej, a sadownictwo stanowi niezwykle istotny sektor polskiej gospodarki – wyjaśnia dr hab. Zbigniew M. Karaczun, prof. SGGW, ekspert Koalicji Klimatycznej, współautor raportu. Zaznacza, że każda zmiana i każdy negatywny wpływ na uprawy mogą mieć daleko idące skutki gospodarcze. Dlatego właśnie przeanalizowano, jak polscy sadownicy podchodzą do zmian klimatycznych.
Zbadano sytuację w regionie sandomierskim, ponieważ jest to drugi największy region sadowniczy w Polsce. Produkuje się tam rocznie ponad pół miliona ton owoców, przede wszystkim jabłek, wiśni, śliwek, moreli, czy gruszek. Zdaniem sadowników przeciwdziałanie zmianom klimatycznym to zadanie przede wszystkim władz centralnych (51 proc.). Zdecydowanie rzadziej wskazywano w tym kontekście samorządy i samych rolników (odpowiednio 15 i 14 proc.).
Większość sadowników przyznaje, że odczuwa w swoich gospodarstwach skutki zmian klimatycznych. Najczęściej są to późne przymrozki (37 proc.) oraz susze (30 proc.). Część rolników przyznaje, że na własną rękę podejmuje działania adaptacyjne. Chodzi o zatrzymywanie wody opadowej (27 proc.) czy odejście od upraw roślin szczególnie wrażliwych na zmiany klimatu (24 proc.).
Przeczytaj też: Bruksela zwolni prywatne odrzutowce z podatku klimatycznego?
Nie brakuje również sadowników podejmujących samodzielne działania na rzecz ochrony klimatu. Najczęściej są to badania potrzeb nawozowych gleby (20 proc.) i zmniejszanie wielkości nawożenia azotowego (18 proc.). Pytani o to, dlaczego działają samodzielnie, rolnicy odpowiadali, że jest to efekt braku wsparcia, zarówno ze strony władz publicznych, jak i lokalnych.
– Wyniki badania mają bardzo duże znaczenie dla osób odpowiedzialnych za kształtowanie polityki rolnej w Polsce. Po pierwsze potwierdzają, że rolnictwo jest sektorem gospodarki najbardziej narażonym na skutki zmiany klimatu. W ostatnich 5 latach straty wynikające ze zmian klimatu stwierdzono w niemal w trzech czwartych gospodarstw sadowniczych z regionu sandomierskiego uczestniczących w badaniu. Najgroźniejsze są coraz częstsze i dłuższe susze, późne przymrozki spowodowane łagodnymi zimami i wczesne rozpoczęcie sezonu wegetacyjnego oraz wzrost częstości huraganowych wiatrów i opadów gradu – wyjaśnia Zbigniew Karaczun.
Uczestniczący w badaniach rolnicy zadeklarowali gotowość do podjęcia działań na rzecz ochrony klimatu pod warunkiem uzyskania odpowiedniego wsparcia. Oczekują jednak, że to rząd weźmie za nie odpowiedzialność, np. wprowadzając odpowiednie przepisy. W ocenie uczestników badania obecnie ani rząd, ani władze samorządowe wobec narastającego kryzysu klimatycznego nie podejmują niezbędnych działań i nie wspierają sadownictwa i rolnictwa w wystarczający sposób.
W raporcie przedstawiono rekomendacje, których realizacja może pomóc w mitygacji i adaptacji sadowników do postępującej zmiany klimatu. Autorzy raportu podkreślają, że rząd powinien jednoznacznie określić, jakie są oczekiwania władz państwowych wobec sadowników w zakresie celów polityki klimatycznej i jakiego wsparcia będzie udzielał producentom owoców. Niezbędne jest także wprowadzenie programów podnoszących poziom wiedzy i świadomości klimatycznej sadowników.
Rolnicy pytani o to, co utrudnia im zaangażowanie się w przeciwdziałanie zmianom klimatu, najczęściej wskazywali wysokie koszty tych działań (38 proc.), a także niski poziom świadomości zagrożeń płynących ze skutków zmian klimatycznych (25 proc.). Według sadowników polskie rolnictwo najbardziej wspiera Unia Europejska (36 proc.). Co ciekawe identycznie postrzegane jest wsparcie w tym zakresie ze strony władz publicznych, a także lokalnych (po 18 proc. wskazań).
Przeczytaj też: Niemiecki rząd zostawi firmy paliwowe na lodzie? Chodzi o wodór
Sadowników zapytano również o znajomość założeń Europejskiego Zielonego Ładu. Blisko jedna trzecia przyznała, że nie ma wiedzy na ten temat. Niewiele mniej, bo 28 proc. sadowników przyznaje, że o ile pojęcie to jest im znane, to szczegółowych założeń nie znają. Wysoką wiedzę w temacie Europejskiego Zielonego Ładu deklaruje 17 proc. badanych.
Okazuje się, że zaledwie 17 proc. sadowników używa w znacznym stopniu odnawialnych źródeł energii w swoich gospodarstwach, zaś niemal 70 proc. nie używa ich wcale. Najczęściej wykorzystywane źródła energii to olej napędowy/beznyna (49 proc.), węgiel (27 proc.) i gaz ziemny (22 proc.).
Zdjęcie: Priscilla Du Preez on Unsplash)