Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Wielka Brytania ogłasza klimatyczny stan wyjątkowy. USA mogą być następne, wbrew Trumpowi

Brytyjska Izba Gmin - jako pierwszy parlament na świecie - ogłosił środowiskowy i klimatyczny stan wyjątkowy. W USA Izba Reprezentantów przyjęła pierwszą od dekady ustawę dotyczącą zmian klimatu.

Decyzja brytyjskiego parlamentu to pokłosie masowych protestów, które toczyły się w ostatnim czasie na Wyspach pod hasłem Extinction Rebellion. W samym Londynie ekolodzy protestowali przez 11 dni. Do działań aktywistów masowo dołączyli się Brytyjczycy. Zorganizowali m.in. strajki klimatyczne w szkołach, a szereg miast ogłosiło lokalne deklaracje o odchodzeniu od paliw kopalnych w obliczu zagrażającego światu kryzysu klimatycznego. Brytyjska Partia Pracy, która zgłosiła wniosek o ogłoszenie stanu wyjątkowego, poprosiła posłów o "działanie w trybie pilnym". Partia Zielonych wnioskowała o to samo od dawna.

Przeczytajcie także: Balcerowicz myli się w kwestii szkodliwości aut elektrycznych

Co faktycznie oznacza klimatyczny stan wyjątkowy? To przede wszystkim sygnał, że parlamentarzyści są gotowi, by stanąć do walki ze zmianami klimatu. Nie ma co prawda żadnych skutków prawnych dla brytyjskiego rządu, ale w tamtejszych mediach coraz częściej pisze się o konieczności, ale również społecznej woli osiągnięcia już w 2030 r. stanu, w którym gospodarka będzie neutralna w obszarze emisji CO2 (to oznacza, że całkowita emisja powinna być zerowa w ujęciu netto – jeśli będą jakieś źródła nadal emitujące dwutlenek węgla, to powstaną również instalacje do jego pochłaniania i zagospodarowania).

Postawienie sobie przez Wlk. Brytanię takiego celu będzie oznaczało znaczne zwiększenie ambicji klimatycznych. Dotychczas celem było ścięcie emisji CO2 o 80 proc. do 2050 roku (w porównaniu z poziomem z 1990 r.). Dla porównania – Polska w zakresie redukcji emisji i wpływu na środowisko na ten okres, nie ma jeszcze żadnych postanowień.

Przeczytajcie także: Orlen zaczyna badania wietrzności na Bałtyku

Ciekawie sytuacja wygląda również w USA. Izba Reprezentantów przyjęła pierwszą od dziesięciu lat ustawę w sprawie zmian klimatu. Zobowiązuje ona administrację Donalda Trumpa do wypełnienia zobowiązań zawartych w tzw. porozumieniu paryskim. Przypomnijmy – amerykański prezydent ogłosił wycofanie kraju z negocjacji klimatycznych ONZ w 2017 r. Jednak ze względów formalnych USA nie mogą wyjść z całego procesu przed 2020 rokiem.

Projekt ustawy Climate Action Now Act nakłada na administrację Trumpa obowiązek przygotowania planu, który pozwoli USA zrealizować cele porozumienia paryskiego w zakresie redukcji emisji gazów cieplarnianych. Demokraci chcą tymi zapisami zasygnalizować, że zdają sobie sprawę z powagi zagrożenia. Nie wiadomo jednak, czy projektem zajmie się Senat, którym dominują republikanie nazywający ustawę "politycznym teatrem" Demokratów. Sytuacja w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych pokazuje jednak, że przybywa polityków uznających, że walka ze zmianami klimatu to już konieczność.

KATEGORIA
WIADOMOŚCI
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies