Gospodarki grupy G7 chcą szybko odejść od spalania węgla. Na razie w ich gronie nie ma jednak Chin
Temat węgla w Polsce nie znika z głównych serwisów informacyjnych. Tylko miniony tydzień przyniósł dużą awarię w systemie energetycznym i wyłączenie największej w kraju elektrowni Bełchatów. Chwilę później zaczął się ostry spór wokół funkcjonowania kompleksu energetycznego Turów. Nasze władze w obu przypadkach dają jasno do zrozumienia, że nie zamierzają szybko żegnać się z węglem. Tymczasem państwa G7, czyli grupa wiodących gospodarek świata, chcą poruszać się w przeciwnym kierunku.
Przeczytaj też: We Wrocławiu ruszyła fabryka ogniw perowskitowych
Agencja Reutera poinformowała, że USA, Wielka Brytania, Kanada, Francja, Niemcy, Włochy i Japonia oraz Unia Europejska do końca bieżącego roku podejmą konkretne kroki w celu całkowitego wstrzymania bezpośredniego wsparcia rządowego dla elektrowni węglowych. Należy jednak zaznaczyć, że chodzi tylko o nowe projekty i tylko te, w których nie zastosowano technologii wychwytywania i składowania dwutlenku węgla.
Gospodarki z grupy G7 chcą też wycofać się ze wsparcia pozostałych paliw kopalnych, ale tu brakuje już konkretów. Mgliście brzmią też zapowiedzi wsparcia rozwoju transportu zeroemisyjnego czy dekarbonizacji sektora energetycznego w kolejnej dekadzie. Działania tego typu mogą jednak stanowić presję wywieraną na pozostałe kraje, głownie Chiny, których gospodarka wciąż jest uzależniona od spalania węgla. Chociaż Państwo Środka zobowiązało się, że osiągnie neutralność klimatyczną w 2060 roku, to nie ma pewności, że utrzyma ten kurs.
Przeczytaj też: Amazon inwestuje w duże maszyny latające
Działania członków grupy G7 nie powinny dziwić – bez tego trudno nawet myśleć o realizacji założeń Porozumienia paryskiego z 2015 roku. Chociaż coraz więcej państw i firm składa deklaracje w zakresie ograniczania emisji, to specjaliści przekonują, że proces ten przebiega zbyt wolno i nie jest na tyle ambitny, by przeciwdziałać katastrofie klimatycznej. Nawet trwające kilka kwartałów spowolnienie, a w niektórych przypadkach wręcz wygaszenie gospodarki wywołane pandemią koronawirusa, nie przyniosło diametralnych zmian – emisje spadły nieznacznie. Możliwe, że w bliższej przyszłości czeka nas ich zauważalny wzrost.