Odbicie po pandemii będzie zasilane w znacznym stopniu paliwami kopalnymi
Kryzys gospodarczy wywołany pandemią miał różne skutki, a jednym z nich był spadek zużycia energii. Przedstawiciele ruchów proekologicznych przekonywali niejednokrotnie, że ludzkości finalnie wyjdzie to na dobre: mniej spalanych paliw kopalnych oznacza mniejsze emisje gazów cieplarnianych i hamowanie katastrofy klimatycznej. Pojawiały się nawet głosy, że te perturbacje mogą być gwoździem do trumny węgla, bo decydenci spróbują rozruszać gospodarki inwestycjami w OZE. W pewnym stopniu rzeczywiście tak będzie. Ale pogłoski o śmierci „czarnego złota” są mocno przesadzone.
Międzynarodowa Agencja Energetyczna (International Energy Agency, IEA) prognozuje, że popyt na węgiel wzrośnie w tym roku aż o 4,5 proc. To oznacza, że można zapomnieć o ubiegłorocznym 4-proc. spadku zapotrzebowania i przewidywaniach, że może to być początek pewnego trendu. Chociaż w krajach rozwiniętych zainteresowanie węglem nie wzrośnie (przynajmniej nie powyżej poziomu z 2019 roku), to w gospodarkach wschodzących przedstawia się to już zupełnie inaczej. Za większe spalanie węgla odpowiadać będą przede wszystkim Chiny.
Globalne emisje CO2 mogą w tym roku wzrosnąć o 1,5 mld ton – przekonują eksperci IEA. Chociaż emisje nadal powinny być poniżej poziomu z 2019 roku, to trudno pisać o zadowalających wynikach. A trzeba mieć na uwadze, że transport, w tym ten lotniczy, wciąż jest ograniczony. I chociaż w najbliższych kwartałach raczej się to nie zmieni, branża jak najszybciej będzie chciała wrócić do szybkich wzrostów notowanych jeszcze kilka lat temu. Może skończyć się na tym, że efektem będzie dalszy wzrost emisji i destrukcyjny wpływ na środowisko.
IEA ma też jednak dobre informacje. W trudnym 2020 roku sektor OZE wzrósł o 3 proc. W bieżącym roku może to być nawet 8 proc. Energia pozyskiwana z odnawialnych źródeł w 2021 r. może stanowić 30 proc. całej generowanej elektryczności – to najwyższy wynik w historii. I ponownie wiodącą rolę odegra w tym sektorze Państwo Środka. Chiny mogą odpowiadać za blisko połowę wzrostów w segmencie OZE. Trudno zatem jednoznacznie ocenić postawę tego kraju w zakresie przeciwdziałania katastrofie klimatycznej.
Co dalej? Na to pytanie światowi przywódcy (w gronie kilkudziesięciu głów państw znajdzie się Andrzej Duda) spróbują odpowiedzieć podczas szczytu klimatycznego, któremu przewodzić będzie prezydent Joe Biden. Wydarzenie odbędzie się pod koniec tego tygodnia i może zaowocować deklaracjami neutralności klimatycznej lub ograniczania emisji przynajmniej kilku poważnych emitentów. W tym kontekście mówi się już o Japonii, Indiach czy Korei Południowej. USA mogą z kolei wykorzystać szczyt do zaprezentowania się jako lidera walki z kryzysem klimatycznym. Więcej na temat samego szczytu przeczytasz w green-news.pl tutaj.