Nowa książka legendarnego podróżnika i popularyzatora nauki to swoisty testament. Nie brak w nim gorzkich słów, ale jest i promyk nadziei
„Życie na naszej planecie. Moja historia, wasza przyszłość” – to najnowsza książka podróżnika i przyrodnika Sir Davida Attenborough oraz reżysera Jonnie Hughesa, w Polsce wydana przez Wydawnictwo Poznańskie. Attenborough pokazuje nam, jak szybko kroczymy ku przepaści. Podróżnik stawia się w roli naocznego świadkiem zmian, które doprowadziły świat do kryzysu klimatycznego. Przez lata wszystko, co wydobywaliśmy, spalaliśmy i dzięki czemu się bogaciliśmy, brano za nieograniczony zasób. Dziś wiemy, że nasze bogactwo stało się przekleństwem. Możemy skończyć jak król Midas, umierając z głodu i pragnienia, ale za to w luksusie. Hughes towarzyszył Attenborouh w podróży filmowej, która stała się kanwą książki.
Przeczytaj też: Porozumienie paryskie miało zablokować finansowanie branży ropy gazu - jest inaczej
Opowieść zaczyna się od katastrofy w elektrowni atomowej w Czarnobylu i miejscowości Prypeć w Ukrainie. Miasto zostało całkowicie opuszczone przez przez ludzi na skutek skażenia radioaktywnego po awarii w 1986 roku. Attenborough porównuje Prypeć do opustoszałych Pompei, Angkor Wat czy Machu Picchu. To miejsca, które się odwiedza, ale nie zamieszkuje. Czy taki los czeka całą ziemię?
Ponad dziewięćdziesięcioletni przyrodnik przyznaje, że miał w swoim życiu wiele szczęścia. Zdążył zobaczyć, opisać i sfilmować świat, którego już nie ma. Kiedy wkraczał w świadome życie w 1937 roku, na świecie było 2,3 mld ludzi, dzikie obszary zajmowały 66 proc. ziemi, a stężenie CO2 w atmosferze wynosiło 280 ppm. Po 83 latach na świecie jest 7,8 mld ludzi, dzikie obszary zajmują już tylko 35 proc. planety, a stężenie CO2 w atmosferze wynosi 415 ppm.
Przeczytaj też: Cztery koła: dobrze! Dwa koła: źle! Tak można streścić Krajowy Plan Odbudowy
Tu w zasadzie można by postawić kropkę. Attenborough twierdzi, że przy obecnym tempie wzrostu stężenia CO2, które wynika ze spalania paliw kopalnych i zawłaszczania przez człowieka dzikich terenów, koniec cywilizacji jest bliski. Biolog ma jednak nadzieję, że ludzkość się opamięta. Część rozwiązań, które mogą zastopować globalne ocieplenie i przywrócić naturalny rytm naturze, jest na wyciągnięcie ręki. Przyszłość, według autorów, to przede wszystkim proces zwracanie planecie dzikiej przyrody, nawet w tak nieoczywistych miejscach jak miasta. Hektar po hektarze możemy zwiększać powierzchnie lasów, łąk, zrównoważonych upraw. Możemy też rezygnować z mięsa, podróżować na co dzień rowerem, oszczędzać wodę, kierować się w codziennych wyborach rozsądkiem i poczuć się odpowiedzialnymi za przyszłe losy planety.
Przeczytaj też: Emisje CO2 ostro w dół. Czy Polska da radę?
W książce nie brakuje krytycznego spojrzenia na korporacje i bezduszność instytucji oraz wglądu w nas samych. „Kiedy coś zyskuje na wartości, w ludziach budzi się chciwość – to smutne, ale prawdziwe” – czytam w „Życiu na planecie”. Książka była pisana już w pandemii. Nie mogła pominąć dodatkowego kryzysu, z którym zmagamy się globalnie: COVID-19. Autorzy wskazują rozwiązania, które były radykalne, ale szybko przyniosły efekty.
Przykład? W lutym 2020 roku, kiedy wybuchła pandemia, Nowa Zelandia zamknęła granice kraju, „zanim ktokolwiek zmarł, podczas gdy władze innych państw wahały się w obawie przed potencjalnymi skutkami gospodarczymi. Po kilku miesiącach Nowozelandczycy mogli wrócić do normalnego funkcjonowania, ponieważ w kraju odnotowano tylko kilka przypadków zachorowań”. Dziś wiemy, że to jeden z krajów, który faktycznie poniósł najmniejsze straty w ciągu ostatniego roku, zarówno pod względem ofiar pandemii, jak i gospodarczo. Bez zmiany paradygmatu, pewnie ta decyzja nie zostałaby podjęta.
Przeczytaj też: Jeszcze zatęsknimy za zimą
Nadzieję na lepszą przyszłość daje też przykład wspomnianej na samym początku książki Prypeci. Po 35 latach w okolice zabetonowanego reaktora wróciło życie. Nie, nie ma tam jeszcze miejsca dla ludzi, ale przyroda sobie poradziła. „Wygląda na to, że przyroda naprawi nawet nasze najpoważniejsze błędy, jeśli tylko jej to umożliwimy” – uważają autorzy książki.
Umożliwmy! Jak? Odsyłam do książki „Życie na naszej planecie. Moja historia, wasza przyszłość” Sir Davida Attenborough i Jonnie Hughesa.
Photo by Kiril Dobrev on Unsplash