Warszawa choruje na „samochodozę” od lat. Stołeczny radny Marek Szolc wystąpił do urzędu miasta o podanie liczby zarejestrowanych w Warszawie samochodów. Dane są niepokojące, ale nie pokazują też całego problemu
Na koniec grudnia 2020 roku w Warszawie było zarejestrowanych 1.935.059 pojazdów. Wśród nich 1.499.899 to samochody, w tym 4269 o napędzie elektrycznym. To bardzo niewesołe dane, bo dla porównania mieszkańców Warszawy jest oficjanie nieco poniżej 1,8 mln. To oznacza, że statystycznie na 1000 mieszkańców przypada ponad 800 aut (średnio w Polsce ponad 600). To już chyba europejski rekord. Dla porównania w Berlinie zarejestrowanych jest około 250 aut na 1000 mieszkańców.
Wiadomość oficjalna: w Warszawie mieszka więcej samochodów, niż ludzi.
— Marek Szolc (@MarekSzolc) February 23, 2021
Z odpowiedzi na moją interpelację wynika, że 31.12. 2020 mieliśmy zarejestrowane 1 935 059 aut - w ciągu roku przybyło ich 281 522 (!).
Dobijamy też do 1,5 mln aut osobowych na niecałe 1,8 mln mieszkańców🤦♂️ pic.twitter.com/AYJdcxBvpC
Radnego Nowoczesnej niepokoi fakt, że liczba aut rejestrowanych w Warszawie stale rośnie. Jednak nie wszystkie zarejestrowane w stolicy samochody przemieszczają się po niej codziennie. Część z nich rozsiana jest po różnych częściach Polski, ponieważ są leasingowane, w wynajmie długoterminowym, a instytucje finansowe mają swoje siedziby właśnie w Warszawie.
Przeczytaj też: Paryż chce oddychać czystym powietrzem
Problem z oszacowaniem skali, z jaką trzeba się mierzyć, aby zapewnić bezpieczną przestrzeń w mieście dla wszystkich jej mieszkańców, jest złożony. Przecież do stolicy wjeżdża codziennie około miliona samochodów. Według TomTom Traffic Index Warszawa jest w czołówce najbardziej zakorkowanych miast w Europie. W Polsce zajmuje piąte miejsce na 12 poddanych badaniu. W korkach stołeczni kierowcy spędzają średnio 31 proc. czasu. Są to jednak dane z roku pandemicznego. W 2019 roku stołeczni kierowcy stali w korkach aż 40 proc. czasu (!).
Przeczytaj też: Całe miasta staną się strefami czystego transportu
Sytuacja w Warszawie zyskała już specjalne określenie „samochodoza”. Tak opisywane jest parkowanie aut w miejscach niedozwolonych, pozostawianie ich na światłach awaryjnych w okolicach przejść dla pieszych, rozjeżdżanie chodników, trawników i przekonywanie władz do tego, by przybywało więcej szerszych dróg, a nie ograniczano ruchju w centrum. W pandemicznym 2020 roku liczba wypadków drogowych w Polsce nieznacznie zmalała, w Warszawie wzrosła. Wzrosła też liczba ofiar śmiertelnych.
Przeczytaj też: Jak Berlin poradził sobie z kopcącymi samochodami?
Ruchy miejskie oczekują radykalnych działań od władz i wprowadzenia strefy czystego transportu (ograniczającej możliwość wjeżdżania i parkowania aut niespełniających wskazanych norm emisji). Innym pomysłem jest stworzenie strefy śródmiejskiej, w do której wjazd i parkowanie będzie słono kosztować. Na razie Warszawa chcąc wymusić rotację na miejscach do parkowania oraz zniechęcić do przyjeżdżania autem do centrum i okolic nieznacznie podniosła opłaty za parkowanie w wyznaczonych dzielnicach (była to pierwsza podwyżka od 2008 roku), uszczelniła też system regulowania opłat wprowadzając na ulice elektryczne auta, które dzięki zainstalowanym urządzeniom sprawdzają, czy kierowcy uiścili opłaty. Poszerzono także strefy płatnego parkowania. Kolejnym krokiem będzie wprowadzenie strefy śródmiejskiej.
Przeczytaj też: Przełomowe badania w Krakowie, można mieć alergię na smog
Być może wejście w życie nowelizacji ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych, w proponowanym brzmieniu, przyspieszy w Warszawie prace nad ograniczeniem ruchu w centrum. Przypomnijmy, że według danych Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska za 2018 rok aglomeracja warszawska otrzymała klasę C ze względu na przekroczenie poziomu dopuszczalnego dla stężenia średniorocznego na stacji komunikacyjnej (Warszawa-Komunikacyjna). Oznacza to, że na terenie Warszawy przy drogach o bardzo dużym natężeniu ruchu występuje problem wysokich stężeń dwutlenku azotu, a z tym właśnie zanieczyszczeniem powiązane jest obligatoryjne wprowadzanie stref czystego transportu w miastach przekraczających 100 tys. mieszkańców.
Zdjęcie: Adam Borkowski on Unsplash