W ciągu dwóch tygodni w planie prac rządu pojawi się projekt przepisów liberalizujących tzw. ustawę odległościową. Prace pójdą naprzód, czy skończy się na kolejnej politycznej awanturze?
Nowych farm wiatrowych na lądzie w Polsce w ostatnich latach praktycznie nie przybywa. Elektrownie wiatrowe co prawda powstają, ale są to starsze inwestycje, które uzyskały pozwolenia na budowę kilka lat temu. Nie wykorzystuje się w nich nowoczesnych, efektywnych turbin, jakie wchodzą na rynek w ostatnich latach. Rozwój tej branży w Polsce blokuje tzw. ustawa odległościowa i wpisana w nią zasada 10H, o której więcej przeczytasz m.in. tutaj.
Przeczytaj też: PGE i Ørsted zakładają joint venture. Cel? Farmy wiatrowe na morzu
Minister rozwoju, pracy i technologii Jarosław Gowin zapowiada jednak nowelizację niekorzystnych przepisów.
– Wystąpiliśmy o wpisanie ustawy do wykazu prac Rady Ministrów. Zaraz po tym, jak otrzymamy wpis, a powinno to stać się w ciągu dwóch tygodni, niezwłocznie uruchomimy konsultacje publiczne projektu. Będą trwały trzy tygodnie – powiedział Gowin w trakcie sesji pytań na Facebooku, o czym donosi agencja ISB.
– Chcemy zliberalizować, czy uelastycznić te zasady odległościowe. Chodzi o minimalną odległość wiatraka od budynku zabudowy, która obecnie jest równa dziesięciokrotności wysokości wiatraka. Chcemy w tej sprawie oddać większe władztwo gminom i społecznościom lokalnym – dodał.
Zaznaczył, że chodzi m.in. o procedury przyjmowania miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. W przypadku wydawania decyzji środowiskowych powiększy się zakres kompetencji regionalnych dyrektorów ochrony środowiska. Mogą również zwiększyć się obowiązki lokalnych władz w zakresie informacji, jakie trzeba przekazać mieszkańcom.
– Jeżeli dana społeczność godzi się, aby na terenie gminy te rozwiązania środowiskowe były nie tak rygorystyczne, to nie uszczęśliwiajmy Polaków na siłę swoimi rozwiązaniami – podsumował wicepremier.
W tym właśnie duchu prace nad zmianami legislacyjnymi przygotowywała była już wiceminister rozwoju Jadwiga Emilewicz. Polska potrzebuje nowych odnawialnych źródeł energii (OZE), w tym farm wiatrowych, by móc redukować emisję CO2 i przebudowywać system energetyczny. Również gminy w ostatnich latach pozytywnie podchodzą do lokalizowania nowych wiatraków na ich terenach, bo to oznacza dodatkowe wpływy z podatków do lokalnych budżetów.
Przeczytaj też: Auta elektryczne nie radzą sobie z mrozem?
Czy jednak propozycje Jarosława Gowina zostaną tym razem przyjęte przez rząd, czy raczej skończy się na kolejnej politycznej awanturze, trudno dziś zawyrokować.
Foto: Energa, farma wiatrowa Przykona