Pracownicy jednego z podwykonawców korporacji uznali, że jej sprzęt wciąż nadaje się do użytku
Apple od kilku lat w działaniach marketingowych zwraca uwagę na kwestie ochrony środowiska. Firma chwali się np. programami z zakresu recyklingu i zachęca klientów, by oddawali np. stare telefony. W ten sposób mogą uzyskać zniżki na zakup nowego sprzętu. Okazuje się, że cały proces nie przebiega tak, jak chciałaby firma z logo nadgryzionego jabłka. Informują o tym amerykańskie media.
Przeczytaj też: Ikea wycofa z półek sklepowych popularne baterie „paluszki”
Zarządzana przez Tima Cooka korporacja ma szerokie grono partnerów, także w zakresie recyklingu. Jednym z nich było przedsiębiorstwo GEEP Canada, które w okresie od stycznia 2015 do grudnia 2017 roku otrzymało ponad pół miliona urządzeń z iOS: smartfonów, tabletów, zegarków. Zadaniem podwykonawcy był ich demontaż w celu ponownego wykorzystania surowców. Z czasem okazało się jednak, że ponad sto tysięcy iPhone’ów i iPadów trafiło ponownie na rynek.
Fakt ten potwierdziła sama firma GEEP Canada. Utrzymuje ona jednak, że za procederem stoi wyłącznie kilku pracowników, którzy wykorzystali luki w zabezpieczeniach i zwyczajnie kradli sprzęt. Apple to tłumaczenie nie satysfakcjonuje. Firma domaga się od byłego już partnera odszkodowania sięgającego kilkudziesięciu milionów dolarów (m.in. za straty wizerunkowe).
Przeczytaj też: Carrefour sprzeda Ci tańszą żywność
Afera smartfonowa skłania do zadawania pytań o jakość kontroli Apple nad systemem recyklingu firmy oraz szybkość działania w celu jego uszczelnienia. Jednocześnie za kontrowersyjny można uznać fakt, iż ponad sto tysięcy urządzeń zostało przeznaczonych do rozbiórki, chociaż wciąż nadawały się one do użytku i, jak się okazało, cieszyły się zainteresowaniem klientów. Firma z Cupertino tłumaczy, że chociaż sprzęt działał, nie oznacza to, że nadawał się do ponownego wprowadzenia na rynek – zarówno ze względów jakościowych, jak i bezpieczeństwa.