Czyżby z planów wygaszenia sektora w ciągu kilkunastu najbliższych lat chyba niewiele już zostało? Papier przyjmie wszystko
Na Górnym Śląsku trwają rozmowy delegacji rządowej z górniczymi związkowcami. Płynące z Katowic informacje wskazują, że rząd idzie na poważne ustępstwa, a terminy, w których dokonywać ma się transformacja górnictwa, są oddalane. Z 2036 roku, który pod koniec lipca w Katowicach forsował wicepremier Jacek Sasin, zrobił się już rok 2050. Ale i to może nie wystarczyć przedstawicielom górników – domagają się, by Polska odchodziła od węgla aż do 2060 roku. W tym czasie już nawet Chiny mogą osiągnąć neutralność klimatyczną…
Przeczytaj też: GE rezygnuje z energetyki węglowej
Z informacji opublikowanych przez PAP wynika, że obie strony uzgodniły już zasadniczy kierunek zmian. Rozmowy jednak wciąż trwają i to w dwóch formatach: grup roboczych oraz spotkania plenarnego. Z wypowiedzi Dominika Kolorza, szefa śląsko-dąbrowskiej Solidarności, wynika, że pojawiły się już wstępne ustalenia na temat inwestycji w nowe technologie. Z kolei Artur Soboń pełniący funkcję pełnomocnika rządu ds. transformacji spółek energetycznych i górnictwa, zadeklarował, że trwają prace nad treścią porozumienia, by wyniki rozmów przybrały formalny kształt. Ma się w nim znaleźć m.in. data zakończenia transformacji.
Ewentualne porozumienie może zostać podpisane w ciągu kilku najbliższych dni. Do tego czasu związkowcy nie chcą kończyć protestu, który trwa w Polskiej Grupy Górniczej. Warto przypomnieć, że pogotowie strajkowe ogłoszono na Śląsku jeszcze w połowie września, a ultimatum dla premiera upłynęło na początku tego tygodnia. W kopalniach Polskiej Grupy Górniczej obecnie protestuje kilkuset górników. Na piątek zaplanowano z kolei manifestację w Rudzie Śląskiej, gdzie działa zatrudniająca ponad 6 tys. osób kopalnia. Według pierwotnych planów to właśnie ona miała zostać zamknięta w trybie ekspresowym.
Wiele wskazuje na to, że górniczy związkowcy osiągają na razie swój cel, a to oznacza, że odchodzenie energetyki od węgla będzie wydłużane. Górnikom może się oczywiście wydawać, że wygrali tę batalię, bo zachowają miejsca pracy (dotyczy to przede wszystkim pobierających wysokie pensje związkowców). Jednak papier przyjmie wszystko. W praktyce w branży energetycznej mówi się, że PGG zabraknie pieniędzy na pensje dla pracowników już w najbliższych miesiącach, a Komisja Europejska nie zgodzi się na kolejne zapomogi z budżetu. Jak więc rząd chciałby utrzymać PGG przy życiu jeszcze przez trzy dekady, trudno powiedzieć.
Przeczytaj też: Historyczna decyzja polskiego sądu: kryzys klimatyczny jest faktem
Na przykopalnianych zwałach wciąż będą zalegać miliony ton węgla, surowiec do elektrowni będzie pewnie importowany, a problemy PGG i całego sektora zostaną zamiecione pod dywan. Zapłacimy za to wszyscy.