Załoga JSW przedstawiła w Ministerstwie Aktywów Państwowych swój pomysł na uratowanie spółki
Morskie farmy wiatrowe mogą być kołem zamachowym polskiej gospodarki – to hasło pada praktycznie na wszystkich wydarzeniach poświęconych rozwojowi OZE (odnawialne źródła energii). Z góry jednak wiadomo, że większość zleceń i tak zgarną zagraniczne firmy.
Przeczytaj też: Świat stawia na OZE. Są nowe dane o inwestycjach
Spółki z polskim udziałem na rozwój wiatraków na morzu wydadzą w ciągu nadchodzącej dekady przeszło ponad 100 mld zł. Zarabiać będą na tym dostawcy technologii, którymi w Polsce niestety nie dysponujemy. Krajowe firmy mogą skupić się na podwykonawstwie. Rząd musi jednak zadbać o to, by jak największa część inwestowanych pieniędzy zostawała w kraju. Ten krajowy wkład określa się w branży mianem local content.
Związkowcy JSW liczą, na rozwoju morskich farm wiatrowych skorzysta właśnie ich spółka. W jaki sposób? Dostarczając węgiel koksowy, który jest nieodzowny przy produkcji stali. UE wpisała go niedawno na listę surowców krytycznych.
Problem Polski polega na tym, że nie ma w kraju huty, która dostarczałaby stal o parametrach odpowiednich dla morskiej energetyki wiatrowej. Takie moce produkcyjne są w Niemczech. Jednak JSW, która jest największym producentem węgla koksowego w Europie, mogłaby dostarczać do Niemiec surowiec.
– Ostatnie miesiące były i nadal są dla JSW bardzo trudne. Dlatego przy okazji rozmów z wicepremierem Jackiem Sasinem o możliwości wsparcia z PFR przedstawiliśmy też swój pomysł na przyszłe kontrakty na sprzedaż. Nie wystarczy tylko zacisnąć pasa teraz, ale też trzeba myśleć, jak JSW będzie działać dalej – mówi Paweł Kołodziej, przewodniczący Federacji Związku Zawodowego Górników Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
– Widzimy, jak szybko rozwija się zielona energia i farmy wiatrowe. Coraz więcej mówi się o morskich wiatrakach. Stąd nasz pomysł, że jeśli stal ma być dostarczana przez niemieckie huty, to musi być robiona z polskiego węgla koksowego, z JSW. Inaczej będzie to niemiecki produkt wykonany z surowca importowanego nierzadko spoza UE – mówi Paweł Kołodziej.
Podobnie jak inni moi rozmówcy zwraca uwagę, że w czasie „zielonej odbudowy” po koronawirusie wszystkie unijne rządy starają się wspierać lokalnych dostawców.
Przeczytaj też: PGE określiła, kiedy chce być gotowa do budowy pierwszej farmy offshore
– Chcielibyśmy, by i w Polsce inwestycje w farmy wiatrowe na morzu budowały w jak największym stopniu krajowy PKB, a nie napędziły biznes firm w innych krajach. Chcemy gwarancji, że to tego nie dojdzie. Chcemy, żeby rząd dał przynajmniej gwarancję, że JSW będzie miała zapewniony odbiór węgla – podsumowuje przedstawiciel załogi JSW.
Foto: Vattenfall