Firma sprawdza, czy ogniwa wodorowe mogą zastąpić generatory zasilane paliwami kopalnymi
Microsoft w dużej mierze opiera dzisiaj swój biznes o technologie chmurowe. To zaś oznacza bardzo dynamiczny rozwój centrów danych. Serwerowni przybywa, więc rośnie ich zapotrzebowanie na energię elektryczną. I chociaż coraz częściej pochodzi ona z odnawialnych źródeł, to firma potrzebuje zapasowego źródła zasilania – na wypadek, gdyby w sieci wystąpiły problemy. Obecnie bezpieczeństwo gwarantują generatory z silnikiem diesla, czyli wyjątkowo nieekologiczne źródło energii. Jednak mogą zostać zastąpione ogniwami wodorowymi.
Przeczytaj też: Polska ma swoją markę samochodów elektrycznych. Poznaj Izerę
Pomysł wykiełkował w amerykańskiej korporacji w 2018 roku, a już w 2019 r. zaczęto go wprowadzać w życie. W efekcie serwerownia ulokowana niedaleko Salt Lake City doczekała się wodorowego źródła zasilania o mocy 250 kilowatów. System testowano przez dobę w grudniu, a kilka tygodni temu zapewniał on zasilanie wybranym serwerom już przed 48 godzin. Eksperyment się powiódł i skłonił firmę do dalszych poszukiwań – kolejnym celem jest stworzenie instalacji o mocy 3 MW. Posiadałaby ona parametry porównywalne z tymi, jakie prezentują stosowane obecnie generatory.
Czy wspomniana zmiana, zastąpienie generatorów ogniwami, oznacza rewolucję? Zdecydowanie nie. Trzeba mieć na uwadze, że awarie zdarzają się rzadko, dodatkowo Microsoft (i pewnie inne firmy posiadające serwerownie) raz na jakiś czas sprawdzają, czy wszystko działa, jak należy i uruchamiają te maszyny. Ale korporacja z Redmond w tekście poświęconym swoim eksperymentom daje do zrozumienia, że to może być początek szerszych zmian. Pojawia się nawet wątek serwerowni jako punktów, w których pojazdy dalekiego zasięgu mogłyby tankować wodór.
Przeczytaj też: Wietnam wypowiedział wojnę handlarzom dzikimi zwierzętami
Jeżeli centra danych będą zasilane bezpośrednio OZE, to rozsądnym rozwiązaniem może się okazać instalowanie przy nich magazynów energii i właśnie instalacji do wytwarzania zielonego wodoru. Paliwo byłoby produkowane wtedy, gdy w sieci pojawi się za dużo energii. Firma wprost pisze o tym, że wodór w otatnich latach staje się coraz bardziej atrakcyjnym źródłem energii.
Starania firmy nie powinny dziwić, jeśli przypomnę, że na początku roku Microsoft ogłosił bardzo ambitne plany: do 2030 roku zamierza się stać nie tylko neutralny dla klimatu, ale wręcz chce mieć ujemny wpływ na poziom CO2 w atmosferze. To znaczy, że wyzeruje emisje dwutlenku węgla, a nawet zajmie się jego pochłanianiem i usuwaniem z atmosfery. Korporacja przyznaje, że cel jest zuchwały, ale na tym nie koniec: Microsoft do 2050 roku zamierza usunąć ze środowiska równowartość dwutlenku węgla, jaki wyemitował od początku swojej działalności, czyli od 1975 roku.
Przeczytaj też: Inwestycje w nowe farmy wiatrowe zostaną odblokowane
Warto dodać, że z serwerowniami eksperymentuje nie tylko Microsoft – niedawno w serwisie green-news.pl pojawił się tekst dotyczący centrum danych Facebooka ulokowanego w duńskim mieście Odense. Nie dość, że jest ono zasilane zieloną energią, to pozwala ogrzać blisko 7 tys. domów. W tym celu wykorzystuje ciepło odpadowe, które pozwala uzyskać 100 tys. MWh energii rocznie. W zasadzie darmowej energii. Jeżeli w podobnym kierunku pójdą inne wielkie firmy technologiczne z Amazonem, Apple i Google na czele, to można się spodziewać ciekawych efektów.