Rząd skapitulował w sprawie programu naprawczego dla węglowego kolosa
O tym, co znajdzie się w planie naprawczym dla Polskiej Grupy Górniczej, w ostatnich dniach usłyszało wiele osób. PGG ledwo wiąże koniec z końcem. Taki stan faktyczny obserwujemy już od dawna. Nie pomogą żadne centralne i półcentralne magazyny węgla za kolejne setki milionów złotych. Ten węzeł gordyjski trzeba w końcu rozwiązać. Rząd i obywatele nie mogą w nieskończoność finansować PGG i pozostałych biznesów, którymi spółka przez dekady obrosła.
Przeczytaj też: Sądny dzień dla PGG
W ostatnich dniach można było z różnych zbliżonych do rządu źródeł usłyszeć, że kierowane przez wicepremiera Jacka Sasina Ministerstwo Aktywów Państwowych we współpracy z zarządem PGG szykuje dla spółki plan naprawczy. Kilka niezależnych źródeł było przekonanych, że scenariusz jest jasny: do zamknięcia idą trzyruchowa kopalnia Ruda oraz Wujek, w którym po prostu sczerpały się złoża węgla. Bardzo duże były więc oczekiwania, że na wtorkowym spotkaniu zarządu PGG ze związkowcami przedstawiony zostanie dokładnie taki plan. Na stronie internetowej spółki opublikowany został zresztą komunikat, jakie mają być źródła finansowania całej operacji. O szczegółach napisała również PAP. Górnicy dołowi mogliby liczyć na niemal 100 tys. zł odprawy. Więcej o tym możesz przeczytać tutaj.
Ku sporemu zaskoczeniu jednak całe spotkanie w Katowicach zakończyło się jednym wielkim fiaskiem. Niezależnie od informacji, które krążyły w ostatnich dniach w eterze, cała sprawa wróciła do punktu wyjścia. Resort aktywów opublikował stanowisko w tej sprawie. Jego kluczowe punkty mówią, że:
Jednocześnie MAP zaprzeczył, jakoby pojawił się pomysł obniżenia płac w PGG. Zdementowano również informacje o tym, że wszystkie śląskie kopalnie mogłyby zostać zamknięte do 2036 roku. Pojawiające się w mediach przecieki na ten temat określono jako nieprawdziwe. Całe stanowisko ministerstwa przeczytasz tutaj
Wiadomo jednak, że zamykanie kopalń jest niezbędne. Dlaczego MAP się z tego wycofuje? Według moich informacji w sprawie tej zainterweniowali w poniedziałek śląscy parlamentarzyści. Podobnie do tego, co zasygnalizowali związkowcy, radykalne cięcia w PGG mogą oznaczać przysłowiowe czwarte powstanie śląskie.
Przeczytaj też: Polska spala najwięcej węgla w Europie
To wszystko wskazuje na problem nie tyle na linii rząd-PGG, co raczej wewnątrz PiS, a właściwie w samym rządzie. Mimo potrzeby szybkich reform w górnictwie, politycy nie osiągnęli konsensusu w tej sprawie. Od samego Jacka Sasina oczekuje się zaś sukcesów w górnictwie, nie dając zielonego światła na konfrontację ze śląskimi działaczami związkowymi.