Premiera polskich elektryków nie odpowiedziała na zbyt wiele pytań, ale plany wciąż pozostają bardzo ambitne
Spółka ElectroMobility Poland dotrzymała słowa i zaprezentowała nową markę polskich samochodów elektrycznych: Izera. Inspiracją dla nazwy były leżące na Dolnym Śląsku Góry Izerskie oraz rzeka Izera łącząca Polskę, Czechy i Niemcy. Granice ma również przekraczać projekt polskich aut na prąd. Warto dodać, że nazwa rzeki ma rodowód celtycki – isirás oznacza podobno "szybki" i "bystry". Przekonamy się, czy samochody podczas jazdy sprostają temu opisowi.
Podczas premiery zaprezentowano też hasło projektu: "milion powodów, by jechać dalej". I trudno stwierdzić, czy jest to puszczanie oka do odbiorców w związku z tym milionem zapowiedzianych elektryków, czy nadal ktoś wierzy, że w ciągu najbliższych lat uda się wprowadzić na nasz rynek taką liczbę aut elektrycznych. Przypomnę tylko, że aby osiągnąć ten wynik potrzeba jeszcze około 990 tys. zarejestrowanych pojazdów.
Jest nazwa, jest hasło, czas na logo. Podczas jego tworzenia zespół zainspirował się kompasem, heksagonem oraz diamentem ułożonym między ludzkimi dłońmi.
A co z samymi autami? Na razie nie wiadomo o nich zbyt wiele. Co prawda podczas premiery zaprezentowano dwa prototypy (SUV i hatchback), ale ich nazwy pozostają tajemnicą. Podobnie jak podzespoły i finalne osiągi. Kluczową kwestią jest platforma, ale to też zagadka. Wszystkie te elementy są na etapie dopracowywania i dogadywania z dostawcami oraz podwykonawcami. Ci będą zapewne podmiotami zagranicznymi. Pojawia się zatem pytanie: ile polskości jest w polskim elektryku?
Wspomniano co prawda o przyspieszeniu od 0 do 100 km/h w niespełna osiem sekund czy dwóch pojemnościach baterii oraz zasięgu wynoszącym 400 km, ale o takich danych trudno pisać poważnie na tym etapie. Co z produkcją? Ta ma wystartować jeszcze w pierwszej połowie obecnej dekady. Najpierw jednak… musi powstać fabryka. Dokładna lokalizacja zakładu również pozostaje tajemnicą. Intryguje też, czy w obecnych, trudnych dla gospodarki czasach, rząd znajdzie miliardy złotych, by zrealizować ten projekt?
Jeżeli pieniądze się pojawią, fabryka powstanie, a samochody będą w niej produkowane, zastanawia to, ile trzeba będzie za nie zapłacić, jak szybko pomysł uda się spiąć biznesowo i – co najważniejsze – ilu Polaków, a docelowo pewnie klientów innych państw, skusi się na pojazdy marki Izera? Aby ludzie ruszyli po auta masowo, cena musiałaby być bardzo atrakcyjna. Jednocześnie producent nie mógłby sobie pozwolić na usuwanie usterek przez długie lata. A wady są pewne – w każdym nowym produkcie występują tzw. choroby wieku dziecięcego.
Więcej informacji na temat projektu możesz znaleźć na stronie izera.pl