Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Koronawirus doprowadzi do największego spadku emisji CO2 od II wojny światowej. Ale nie ma się z czego cieszyć

Pandemia koronawirusa nie powstrzyma zmian klimatu. Potrzebne są głębokie, długofalowe działania

Organizacja Meteorologiczna (WMO) ogłosiła podczas konferencji prasowej, że w roku 2020 globalne emisje dwutlenku węgla skurczą się o 6 proc. Również think-tank Carbon Brief szacuje, że redukcja emisji CO2 będzie rekordowa. Będzie to największy roczny spadek od czasu drugiej wojny światowej. Pozornie jest to dobra informacja. Pozornie, ponieważ emisje muszą być redukowane w jeszcze większym stopniu, a za tegoroczną stoi pandemia koronawirusa. Gdy minie, klimat może zejść na dalszy plan. Poza tym prawdziwym celem ludzkości powinna być redukcja emisji przy zachowaniu godnych warunków życia, a nie poprzez permanentny kryzys.

Przeczytaj też: Budowa nowych elektrowni węglowych będzie kosztować setki milardów

Pandemia sprawiła, że skurczył się transport – zarówno kołowy, jak i lotniczy. Zamknięto niektóre działy gospodarki, spadła produkcja energii elektrycznej. Ludzie po prostu zanieczyszczają planetę w mniejszym stopniu. Jednym z ciekawych efektów obostrzeń było to, że mieszkańcy północnych Indii znów mogą patrzeć na Himalaje, które w ostatnich dekadach zasłaniał im smog. Słychać już głosy, że koronawirus otworzy ludziom oczy, zachęci do dbania o środowisko naturalne.

Oczywiście historia może się tak potoczyć, ale nie należy wykluczać całkiem innego scenariusza: do walki z kryzysem gospodarczym zostaną zaprzęgnięte m.in. paliwa kopalne, a dogadywane przez lata porozumienia klimatyczne trafią do kosza. Ostrzega przed tym sekretarz generalny WMO Petteri Taalas. Fin przekonuje, że planetę uratować mogą jedynie głębokie, długotrwałe działania. Bo chociaż w tym roku emisje powinny się skurczyć o 6 proc., to ludzie muszą pamiętać, że potrzebne są coroczne redukcje o 7 proc., jeśli Ziemia ma być uratowana przed klimatyczną katastrofą.

Przeczytaj też: Najwięksi emitenci CO2 w Europie. Pierwsze miejsce zajmuje polska elektrownia

Czy takie spadki emisji są w ogóle możliwe? Tak, ale pod jednym warunkiem: że ludzkość podejdzie do tego kryzysu tak samo poważnie, jak do zagrożenia ze strony koronawirusa. Jest coś bardzo niepokojącego w fakcie, że świat zamarł z powodu obecnej pandemii, a przez lata lekceważył problem zmian klimatycznych. I to na najwyższych szczeblach władzy. Politykom wtórowali przedstawiciele biznesu oraz pokaźna część mediów.

Dane opublikowane przez WMO nie napawają optymizmem: okres 2015-2019 był najcieplejszym pięcioleciem w historii pomiarów ze średnią temperaturą wyższą o 1,1 stopień Celsjusza w porównaniu z okresem przedindustrialnym. Aby temu zaradzić, rządy muszą rozważyć maksymalne skupienie się na „zielonych” rozwiązaniach w pakietach stymulacyjnych, które mają uratować gospodarkę przed długotrwałym kryzysem.

Przeczytaj też: Zobacz, jak wygląda pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym

W podobnym tonie przy okazji Dnia Ziemi wypowiedzieli się m.in. sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres oraz szwedzka aktywistka Greta Thunberg. Otwarte pozostaje jednak pytanie, czy ich apele o walkę z przeciwnikiem groźniejszym niż koronawirus trafią na podatny grunt i doczekają się właściwych reakcji.

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies