Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Ludzie w końcu nauczą się czegoś po koronawirusie? Chińskie miasto Shenzhen zakazuje jedzenia psów i kotów

To pierwsze miasto w Chinach, które zdecydowało się zdelegalizować handel psim i kocim mięsem

Shenzhen to jedno z największych i najlepiej rozwiniętych gospodarczo miast w Państwie Środka. Zazwyczaj mówi i pisze się o nim na Zachodzie za sprawą przemysłu informatycznego. Tym razem ciekawsza jest decyzja władz miasta, by zakazać konsumpcji psów i kotów. Nowe prawo zacznie obowiązywać od maja 2020 roku, a za nieprzestrzeganie przepisów grożą kary finansowe.

Przeczytaj też: Szczyt klimatyczny COP 26 w Glasgow odwołany z powodu koronawirusa

Według danych cytowanych przez BBC, rocznie w Azji zabija się 30 mln psów, by pozyskać z nich mięso. Na Chiny przypada jedna trzecia tej liczby, a dodatkowo w kraju rocznie uśmierca się także cztery miliony kotów. Władze Shenzhen doszły jednak do wniosku, że psy i koty wytworzyły bardzo bliski kontakt z człowiekiem. Zwrócono też uwagę na fakt, że zwierzęta domowe nie są zjadane nie tylko w zachodnich krajach rozwiniętych, ale też w Hongkongu i na Tajwanie.

Łatwo się domyślić, że nowy zakaz nie wynika tylko z wymogów współczesnej cywilizacji – te działania sprowokowała epidemia koronawirusa, która na świecie uśmierciła już blisko 50 tys. osób. Z serwisu green-news.pl mogliście się dowiedzieć, że zdaniem części naukowców nowy wirus przeniósł się na człowieka ze zwierząt, a umożliwić to mogły skandaliczne warunki higieniczne panujące na azjatyckich targowiskach. Zwłaszcza, że można na nich znaleźć zarówno cierpiące psy, jak i mięso dzikich, czasem bardzo rzadkich, gatunków zwierząt.

Przeczytaj też: Koronawirus może stać się wymówką, by nie walczyć z kryzysem klimatycznym

Co prawda chińskie władze już w lutym zdecydowały się ukrócić ten proceder i zakazały w całym kraju handlu dzikimi zwierzętami oraz ich zjadania, ale trudno przewidzieć, jak długo ten przepis będzie obowiązywał. I w jakim stopniu jest teraz przestrzegany. W mediach można już trafić na informację, że w Państwie Środka zatwierdzono w leczeniu pacjentów z koronawirusem… niedźwiedzią żółć. Pozyskuje się ją od żywych osobników. Można więc mieć wątpliwości czy Chińczycy wyciągnęli z pandemii do końca właściwe wnioski.

KATEGORIA
STYL ŻYCIA
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies