Należąca do Orlenu spółka Baltic Power bada warunki środowiskowe i wietrzność na obszarze posiadanej koncesji na Morzu Bałtyckim – podał polski koncern paliwowy
Orlen ma na Bałtyku koncesję, w ramach której może zbudować morską farmę wiatrową o mocy do 1200 MW – to więcej niż jakikolwiek blok węglowy w polskich elektrowniach. Koncern szuka nowych ścieżek rozwoju. Jedną z nich może być rozwój odnawialnych źródeł energii (OZE).
Żeby zbadać potencjał bałtyckiej inwestycji Orlenu, w centralnej części koncesji, czyli około 30 km od brzegu na wysokości latarni morskiej w Stilo (15 km na wschód od Łeby) zamontowano laserowe urządzenie pomiarowe, tzw. pławę z lidarem. Przez kolejne miesiące będzie ona zbierać informacje, m.in. prędkość, kierunek i siłę wiatru oraz jego turbulencje. Urządzenia rejestrują odbite od cząsteczek powietrza wiązki laserowe. W ten sposób można zmierzyć parametry wiatru na różnych poziomach, do 300 metrów nad powierzchnią morza.
– Morskie farmy wiatrowe na Bałtyku mogą być bardzo perspektywicznym źródłem czystej energii, wpisując się w naszą strategię, przewidującą zaangażowanie w niskoemisyjną energetykę. Dane pozyskane zgodnie z międzynarodowymi rekomendacjami Carbon Trust będą nie tylko podstawą do oceny potencjału inwestycji przez koncern, ale są uznawane także przez instytucje finansowe jako podstawa do decyzji o jej ewentualnym finansowaniu – wyjaśnia Jarosław Dybowski, dyrektor wykonawczy ds. energetyki w PKN Orlen.
Pława z lidarem mierzy również takie parametry jak temperatura i wilgotność powietrza, ciśnienie atmosferyczne, temperatura, przewodność elektrolityczna i kierunki przepływu wody oraz falowanie. Zasilana jest ogniwami paliwowymi wykorzystującymi etanol oraz ogniwami fotowoltaicznymi. Jak podaje koncern, na świecie istnieje zaledwie około 70 tak zaawansowanych technologicznie urządzeń pomiarowych.
Badania wietrzności to dopiero początek przygotowań do budowy. W branży mówi się, że od decyzji o budowie farmy wiatrowej do jej uruchomienia upływa około siedmiu lat. Same prace konstrukcyjne nie są bardzo czasochłonne. Trzeba jednak spełnić szereg formalności, np. uzyskać zgody lokalizacyjne i zgodę na przyłączenie przyszłej farmy wiatrowej do systemu energetycznego. Same badania wietrzności, które rozpoczął Orlen, to co najmniej rok.
– Dużo większą dokładność pomiaru uzyskuje się prowadząc go przez dwa lata i więcej – tłumaczy Michał Kaczerowski z firmy Ambiens specjalizującej się w badaniach środowiskowych.
Orlen jest jednym z wielu inwestorów chcących rozwijać energetykę wiatrową na polskiej części Bałtyku. Najbardziej zaawansowany projekt prowadzi Polenergia, która zaprosiła do współpracy norweski Equinor. Wspólnie chcą zbudować farmy o mocy 1200 MW. Partnera strategicznego szuka również największa polska firma energetyczna - PGE, która w planie ma budowę wiatraków o łącznej mocy 2545 MW. Łączna moc projektów, które uzyskały decyzje lokalizacyjne na polskich wodach terytorialnych to 10000 MW.