Startup CleanRobotics pracuje nad maszyną o nazwie TrashBot. Ma segregować śmieci przy użyciu sztucznej inteligencji
Do którego kontenera/pojemnika/worka wrzucić dany śmieć? Gdzie powinien trafić sklepowy paragon albo papierowy kubek? Czy słoik po musztardzie nadaje się do odpadów szklanych, a szczoteczka do zębów do plastikowych itd. Ludzie mają z tym naprawdę duży problem. Nie tylko w Polsce. Dlatego ktoś wpadł na pomysł, by stworzyć kosz, który podejmie decyzję za nas i właściwie wszystko posegreguje. Firma nazywa się CleanRobotics, a jej dziełem jest TrashBot.
Przeczytaj też: Ministerstwo Środowiska uruchamia kampanię dotyczącą segregowania odpadów
Twórca firmy nie ukrywa, że pomysł na biznes zrodził się z frustracji. Pewnie niejednokrotnie doświadczył tego, o czym wspomniałem we wstępie. Owszem, w internecie nie brakuje instrukcji i poradników na temat segregowania śmieci, można je też znaleźć w gazetach, na kontenerach czy plastikowych workach, ale te wskazówki po prostu się nie sprawdzają. Nie są powszechnie stosowane – wystarczy zajrzeć do współdzielonych koszy, by się o tym przekonać. Edukacja na tym polu przynajmniej w Polsce zdaje się nie działać.
Problem polega na tym, że nieodpowiednia segregacja na początku może poważnie wpłynąć na dalszy los śmieci. Bo nawet jeśli 90 proc. kontenera zawiera właściwe odpady, to pozostałe 10 proc. może je zanieczyścić do tego stopnia, że nie będą nadawać się do recyklingu. Na to zagadnienie coraz trudniej będzie przymykać oczy, bo państwa, do których przez lata wywożono odpady przestają je przyjmować – najlepszym przykładem Chiny. Rozwinięte kraje w końcu muszą się zmierzyć z wyzwaniem u siebie, potrzebne są sprawnie działające systemy recyklingu.
Przeczytaj też: T-raperzy znad Wisły walczą z paleniem śmieci
Dlatego ciekawie brzmią doniesienia o zrobotyzowanym koszu na śmieci. Jego twórcy wykorzystują fakt, że spadają ceny komponentów (np. czujników czy kamer), a jednocześnie rosną możliwości sztucznej inteligencji (przynajmniej jej namiastki). Okazało się, że uczenie maszynowe można wykorzystać do segregowania odpadów. A produkt wykorzystujący te rozwiązania nie musi kosztować tyle, co luksusowy samochód.
Trashbot póki co radzi sobie tylko z pojedynczymi śmieciami: po wrzuceniu do niego butelki czy pojemnika, maszyna rozpoznaje przedmiot, dokonuje jego analizy i podejmuje decyzję, gdzie powinien trafić. Na razie zatem nie ma mowy o wrzuceniu do otworu wiaderka odpadów, ale po pierwsze, zazwyczaj i tak usuwamy je pojedynczo, a po drugie, mowa o startupie, który dopiero rozwija swój pomysł.
Przeczytaj też: Indie zakazują sprzedaży jednorazowego plastiku
Amerykańska firma wierzy w to, że jej pomysł można zastosować zarówno w małych kawiarniach, jak i w biurowcach czy na dużych lotniskach. Na razie trudno sobie wyobrazić wstawianie takich urządzeń do mieszkań, ale odpowiedni recykling w miejscach publicznych mógłby już przynieść spore korzyści. Przy wsparciu dużego inwestora i zainteresowaniu miast czy firm, można sobie wyobrazić, że zrobotyzowany kosz na śmieci staje się czymś powszechnym.