Dwie globalne marki nawiązują współpracę przy produkcji części do aut. Chodzi o wizerunek, czy faktycznie o ochronę środowiska?
O sojuszach nawiązywanych przez koncerny motoryzacyjne najczęściej mówi się w kontekście ich współpracy z korporacjami IT. W końcu wchodzimy w erę pojazdów autonomicznych. Tym bardziej intrygują doniesienia zza oceanu. Tam zaś słychać, że Ford poszukuje nowych rozwiązań, a jego partnerem będzie gigant serwujący na całym świecie fast food, McDonald’s. Wszystko za sprawą kawowych odpadków.
Przeczytaj też: Buty z kawy? Ten startup już nad tym pracuje
Przyznam, że do tej pory nie zdawałem sobie sprawy nawet z istnienia tego produktu ubocznego. Powstaje on w procesie palenia kawy i dla niektórych jest pewnie utrapieniem. Plewy, czyli warstwa bezpośrednio otaczająca ziarno kawy, znane także pod nazwą chaff coffee, są dzisiaj utylizowane jako kompost albo spalane. O ile pierwszy sposób można jeszcze uznać za ekologiczny, o tyle drugi budzi kontrowersje. Zwłaszcza gdy pomyśli się o tym, że sam McDonald’s każdego dnia serwuje miliony kubków kawy. A wspomnianych odpadów powstają setki ton w jednym tygodniu i tylko na terenie USA.
Jest odpad, ale co z nim zrobić? Wykorzystać do produkcji części samochodowych – przekonuje Ford. Okazuje się, że poddawanie plew działaniu wysokich temperatur przy niskim udziale tlenu daje ciekawe rezultaty. Szczególnie gdy doda się do tego plastik i kilka innych komponentów. Powstaje bioplastik, czyli materiał, który można z powodzeniem formować. Nowy kompozyt będzie wykorzystywany do produkcji obudów reflektorów. W porównaniu z dzisiaj stosowanymi tego typu częściami, te nowe mają być 20 proc. lżejsze, wymagają też znacznie mniejszych nakładów energii w procesie wytwarzania. A przy tym są bardziej odporne na działanie wysokich temperatur.
Obudowy to dopiero początek – jeśli materiał się sprawdzi, Ford zamierza go wykorzystać do produkcji innych komponentów. Nie można przy tym wykluczać, że koncern zdecyduje się na licencjonowanie tego rozwiązania i z czasem plewy kawowe przestaną być odpadem, a staną się pożądanym surowcem. Warto przy tym podkreślić, że firma ma już na swoim koncie małe „roślinne” rewolucje – w produkcji części używa już celulozy drzewnej czy pianki sojowej. Ta ostatnia niewiele ponad dekadę temu była nowością, dzisiaj jest standardem stosowanym m.in. w zagłówkach czy oparciach siedzeń.
Przeczytaj też: BMW przyspiesza z samochodami elektrycznymi
Niektórzy zauważą, że w nowym materiale i tak pojawia się plastik, więc mało w tym ekologii. Tyle że lepszy jest produkt częściowo wykonany z plastiku, niż element wytworzony z niego w 100 proc. Warto też pamiętać o oszczędnościach energii w procesie produkcji oraz o mniejszym spalaniu paliwa przez samochody, w których pojawi się kompozyt. Obudowy reflektorów w jednym aucie różnicy nie robią, ale kilka „odchudzonych” podzespołów w milionach pojazdów może już dać poważne oszczędności. Oby więcej takich sojuszy.