Gdańska spółka postanowiła uspokoić nastroje wokół projektu. Kursy Enei i Energi spadają
Na fali spekulacji o modyfikacji planów Enei i Energi wobec budowy węglowego bloku w Elektrowni Ostrołęka, giełdowe notowania obu spółek energetycznych otworzyły się w środę sporo powyżej wczorajszego kursu zamknięcia. Było to prawdopodobnie związane z nieoficjalnymi informacjami o tym, że zapadła polityczna decyzja o tym, by projekt zamknąć. Po przejściowych spadkach notowania obu spółek odreagowują, w przypadku Energi spadły już dziś o ponad 3 proc.
Przeczytaj też: Ludzie zmniejszają wydobycie węgla? Niestety wręcz przeciwnie
Co ciekawe, widać wyraźne przyspieszenie przeceny na chwilę po tym, jak Energa postanowiła komunikacyjnie uspokoić sytuację. – W związku z pojawiającymi się spekulacjami medialnymi dotyczącymi Elektrowni Ostrołęka C informujemy, że realizacja inwestycji przebiega zgodnie z harmonogramem. Wszystkie istotne informacje na ten temat są przekazywane w raportach bieżących spółki – czytam w komunikacie spółki.
O tym, że prace na placu budowy prowadzone są na czas, mówił również w listopadzie prezes Enei, Mirosław Kowalik. Z kolei PGE podała w ostatnich tygodniach, że nie bierze udziału w rozmowach o ewentualnym zaangażowania w projekt budowy bloku 1000 MW w Ostrołęce. Warto jednak pamiętać, że nigdy nie została do tych rozmów oficjalnie zaangażowana.
Przeczytaj też: Jadwiga Emilewicz mówi o modyfikacji projektu Ostrołęka C
W maju br. Enea i Energa zawarły porozumienie w sprawie finansowania projektu budowy nowego bloku węglowego – planowanej elektrowni Ostrołęka C w Ostrołęce o mocy 1000 MW brutto. Z góry było wiadomo, że przynajmniej w dającej się przewidzieć przyszłości będzie to ostatni tego typu projekt w Polsce. Jednak na skutek zmieniających się warunków rynkowych i przyspieszającego proklimatycznego i antywęglowego kursu UE, nie ma wcale pewności, czy i ta inwestycja dojdzie do skutku. Krajowa energetyka potrzebuje nowych mocy wytwórczych, jednak czasy węgla zdają się bezpowrotnie odchodzić do przeszłości. Choćby z tego powodu, że europejskie banki nie chcą finansować tego typu projektów.