Kolejny raz widać, że Elon Musk jest mistrzem marketingu. Nowa Tesla nie każdemu się podoba, a jej światowa premiera nie obyła się bez niezłej wtopy. Cóż z tego, skoro fanów samochodów elektrycznych udało się rozgrzać do czerwoności
Dosłownie trzy dni temu pisaliśmy na green-news.pl: Tesla Cybertruck szokuje wyglądem. Pickup wygląda jak rodem z filmów science-fiction z lat 80-tych. Nic dziwnego że dyrektor artystyczny filmu „Blade Runner” Syd Mead mocno docenił design projektu, chwaląc go za filmowe źródła inspiracji.
Linia nadwozia nie każdemu musi się podobać, ale nie o to przecież chodzi. Fanów Tesli nie zniechęca wyraźnie też fakt, że szyby, które miały być pancerne, w trakcie pokazu się potłukły. Elon Musk chwali się, że dostawczak jest „mocniejszy od Forda F-150 i szybszy od Porshe 911”. Bez standardowej kampanii reklamowej w krótkim czasie zebrał 200 tys. zapisów od osób chcących kupić Cybertrucka.
200k
— Elon Musk (@elonmusk) November 25, 2019
Przeczytaj też: Ford przedstawia Mustanga Mach-E
Ceny najtańszej wersji elektrycznego pickupa startują z poziomu niespełna 40 tys. dolarów, co wypada uznać za dość rozsądną propozycję. Za te pieniądze można liczyć na pojazd rozpędzający się do niespełna setki w 6,5 sekundy, o zasięgu 400 km. Podniesienie progu cenowego do 70 tys. dolarów sprawia, że zasięg zwiększa się do ponad 800 km, a rozpędzenie pickupa do blisko 100 km/h zajmie niespełna trzy sekundy.
Jak informuje Tesla, przy 150 tys. zapisów wiadomo było, że podstawowa wersja silnikowa cieszy się najmniejszym zainteresowaniem. Ponad 80 proc. chętnych chce kupić Cybertruck o wzmocnionych parametrach.
Przeczytaj też: Elon Musk zapowiada gigafabrykę 100 km od polskiej granicy
Czy przy tej skali zainteresowania Tesli uda się uniknąć jej typowych problemów na etapie produkcji? Zobaczymy. Nie wszyscy rozentuzjazmowani dziś fani Tesli muszą być też zdeterminowani, by Cybertruck finalnie kupić. Samo złożenie zamówienia kosztuje tylko 100 dolarów.