Wcale nie jest pewne, że elektrownia węglowa Datteln 4 w Niemczech, o której słychać w ostatnich dniach, zostanie uruchomiona. A Niemcy w tym roku pierwszy raz w historii więcej prądu wyprodukują z OZE niż z węgla
Niemcy mogą uruchomić w przyszłym roku nowy, najwięszy w kraju blok węglowy – podała w ostatnim czasie agencja Reutera. Jego moc to 1,1 GW, czyli o 10 proc. więcej niż miałoby powstać w Ostrołęce. Informacja o elektrowni w Datteln rozgrzała wyobraźnię części polskich publicystów. Jednak nie jest to „druga Ostrołęka”. Zaś węgiel w Niemczech nie robi ani wielkiego, ani w ogóle żadnego comebacku. Jest w defensywie. Natomiast uruchomienie nowej elektrowni wcale nie jest jeszcze przesądzone.
Przeczytaj też: Będą ułatwienia dla firm inwestujących w offshore?
Należący do Uniper projekt Datteln 4 planowany był już grubo ponad 10 lat temu. Budowa opóźniła się w związku z zawirowaniami rynkowymi w Niemczech. Na skutek ogromnej ekspansji odnawialnych źródeł energii opłacalność produkcji w elektrowniach gazowych i węglowych w pewnym momencie stanęła pod wielkim znakiem zapytania. Wiadomo o przynajmniej kilku jednostkach gazowych i węglowych, które na przestrzeni dekady zostały zbudowane, ale nigdy nie podjęły pracy, bo od pierwszego dnia przynosiłyby straty. Datteln 4 przez lata był na dobrej drodze, żeby ten los podzielić.
Według nieoficjalnych informacji, na które powołuje się niemiecka organizacja Clean Energy Wire Network, informacje o nadchodzącym włączeniu nowej elektrowni są raczej blefem Unipera. Tak zwana komisja węglowa, która ogłosiła niedawno, że do 2038 r. Niemcy wyjdą z węgla, zaleciła jednocześnie, by Datteln 4 nie uruchamiać, a inwestorowi wypłacić rekompensaty. Nieoficjalnie mówi się też, że Uniper nie miałby nic przeciwko takiemu rozwiązaniu, więc jedyną kwestią, którą pozostaje ustalić, jest wysokość odszkodowania.
Jednocześnie Niemcy w bieżącym roku są na drodze do tego, by osiągnąć ponad 40 proc. produkcji energii z OZE i pierwszy raz w historii czerpać więcej energii ze źródeł odnawialnych niż z węgla. W ciągu trzech pierwszych kwartałów 2019 r. produkcja z węgla kamiennego i brunatnego była o blisko 20 proc. mniejsza niż w tym samym okresie rok wcześniej. Ceny uprawnień do emisji CO2, które zdrożały z 8 do ponad 20 euro, mocno zmieniają ekonomię działania niemieckiej energetyki. Tak jak pisaliśmy, energia z OZE jest coraz bardziej opłacalna na tle tej z paliw kopalnych i megatrend ten jest nieodwracalny, niezależnie od tego, czy dany kraj zamierza walczyć ze zmianami klimatu, czy nie.
Owszem, Niemcy decydując się na wyłączenie elektrowni jądrowych będą potrzebowali nowych źródeł energii. Ale ta jedna elektrownia węglowa, nawet gdyby mimo krążących po rynku pogłosek została uruchomiona, to jeszcze za mało, by mówić o renesansie paliw kopalnych za naszą zachodnią granicą.
Druga, nieco zbliżona informacja, którą można znaleźć ostatnio w internecie, brzmi: „Wielka Brytania uruchomi pierwszą od 30 lat kopalnię węgla”. Faktycznie, firma West Cumbria Mining przygotowuje się do uruchomienia nowego zakładu w Whitehaven na zachodnim wybrzeżu Anglii. Ale jeśli nawet wydobycie ruszy, nie będzie to węgiel energetyczny, spalany w elektrowniach, a koksujący, potrzebny do produkcji stali. Jest on surowcem niezbędnym w przemyśle, wykorzystywanym choćby do budowy farm wiatrowych. Znajduje się na unijnej liście surowców krytycznych.
Przeczytaj też: Szczyt klimatyczny COP25 w Chile odwołany
Dodatkowo West Cumbria Mining jest już od miesięcy na celowniku aktywistów z Extinction Rebellion i lokalnych społeczności. Ich postulat jest prosty i brzmi: „Keep cumbrian coal in the hole”, czyli „pozostawcie kumbryjski węgiel w dziurze". A biorąc pod uwagę, że na Wyspach głos społeczeństwa jest brany pod uwagę dużo bardziej poważnie niż np. w Polsce, trudno przewidzieć, czy kopalnia kiedykolwiek ruszy.
Podsumowując, dla entuzjastów węgla w energetyce nie mam dobrych wieści – nic się nie zmienia, Niemcy i Wielka Brytania nadal żegnają się z czarnym złotem. Nie ma żadnych nowych wymówek, które uzasadniałyby, dlaczego w Polsce tak się nie dzieje.
Foto: RWE