Partnerzy strategiczni
Orlen
Coraz mniej węgla z polskich kopalń. Eksperci: trzeba przygotować plan wyjścia

Do 2030 roku zużycie węgla w Polsce może spaść do poziomu, który będą w stanie pokryć trzy-cztery najbardziej efektywne kopalnie – wskazuje Instrat. Think tank apeluje o gruntowną reformę sektora zamiast dalszego pompowania miliardów złotych w dopłaty

Najnowszy raport thinktanku Instrat jest niewesołą diagnozą sytuacji w polskim sektorze górnictwa węgla kamiennego. Tak źle, jak obecnie, jeszcze nie było. W 2024 roku wydobycie węgla kamiennego w Polsce wyniosło 40,2 mln ton, co oznacza spadek o 5,5 proc. w skali roku i aż o jedną piątą na przestrzeni trzech lat.

Przeczytaj też: Fotowoltaika głównym źródłem energii w UE

Dane te jasno wskazują, że sektor górniczy w naszym kraju nie jest w chwilowym kryzysie, tylko doświadcza nieodwracalnych zmian. Przypominają one, że czas na poważne dostosowanie skali dzialałności do realnych potrzeb rynku – i niezbędne reformy, które trzeba realizować tu i teraz.

Koniec snów o węglowej potędze

Największy spadek wydobycia odnotowała Polska Grupa Górnicza – jej produkcja w 2024 r. zmniejszyła się o 3,9 mln ton, czyli o 18 proc. rok do roku. Mimo tego PGG wciąż pozostaje największym producentem węgla w kraju, ma siedem kopalń, zatrudnia 36 tysięcy osób, kontroluje 45 proc. rynku wydobycia i otrzymuje też największe dotacje z budżetu. Z kolei liderem produkcji wśród kopalń pozostaje LW Bogdanka, która w 2024 roku wydobyła 8 mln ton węgla, co stanowi 12-procentowy wzrost w stosunku do roku wcześniejszego.

Co oznaczają te zmiany?

Spadki wydobycia i nierównomierne wyniki między spółkami sugerują, że konieczny jest przegląd zobowiązań spółek górniczych oraz przygotowanie najmniej produktywnych zakładów do likwidacji i rekultywacji środowiskowej.

– Górnictwo węgla kamiennego energetycznego, w tym PGG, musi się odchudzić o kilka kopalń, aby w tych, które pozostaną aktywne, wydobywać węgiel po niższej cenie jednostkowej i zgodnie z popytem. Dlatego konieczne są działania restrukturyzacyjne i aktualizacja starego harmonogramu zamykania kopalni, który nie przewiduje poważnych zmian aż do późnych lat trzydziestych – ocenia Michał Hetmański, prezes i współzałożyciel Fundacji Instrat.

Nowelizowana ustawa o funkcjonowaniu górnictwa daje w tym zakresie możliwość planowania zamykania kopalń w sposób uporządkowany i bezpieczny.

Instrat podkreśla też potrzebę urealnienia planów wydobycia węgla – tak, aby prognozy były zgodne z tempem wprowadzania do miksu energetycznego kolejnych źródeł odnawialnych (OZE) i gazu. O ile obecnie zużywamy w kraju około 40 mln ton węgla energetycznego, to już za pięć lat zapotrzebowanie może wynieść 15 mln ton. Dlatego jeśli tempo zamykania kopalń odbędzie się na zasadach rynkowych, a nie w rytm dotacji z budżetu, to w 2030 roku w Polsce będzie przestrzeń na trzy-cztery najlepsze kopalnie węgla kamiennego.

Dotacje i wsparcie regionów węglowych

Zamiast finansować same kopalnie, dotacje z budżetu państwa powinny być kierowane przede wszystkim do odchodzących pracowników oraz na inwestycje wspierające rozwój regionów węglowych. Tylko takie podejście może zapewnić społecznie odpowiedzialną transformację sektora i zminimalizować negatywne skutki gospodarcze oraz społeczne związane z ograniczaniem wydobycia.

Przeczytaj też: Rządowe czary nad górnictwem i budżetem

Dane Instratu są nie tylko diagnozą, ale i wezwaniem do działania. Polska stoi dziś przed wyborem: albo utrzymać kosztowną iluzję „węglowej stabilności”, albo odważnie przejść do planowania przyszłości w oparciu o realne prognozy. Odpowiedzialna polityka wymaga koncentracji na restrukturyzacji, wsparciu dla pracowników i nowych inwestycjach w regionach, a nie na dopłatach dla schyłkowych zakładów. Tylko wtedy transformacja energetyczna będzie nie tylko koniecznością, lecz także szansą rozwojową.

KATEGORIA
TRANSFORMACJA
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies