Partnerzy strategiczni
Orlen
Czas goni, Senat oddaje ustawę wiatrakową do Sejmu. Kto i czy ją podpisze?

Sprawa nowelizacji tzw. ustawy wiatrakowej, do której dołączono także mrożenie cen czy przepisy dla biometanu, stale się komplikuje. Choć ustawa wraca do Sejmu ze zmianami, to nie izba niższa będzie najważniejsza w tej historii. Kluczowy pozostaje prezydent, tylko nie wiadomo, który

Senat przyjął ustawę o zmianie ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, ale z 26 poprawkami. Te najważniejsze dotyczą doprecyzowania sposobu mierzenia odległości między farmą wiatrową a budynkami mieszkalnymi, zezwalania na budowę elektrowni wiatrowej w odległości 500 m od obszarów Natura 2000 (pod pewnymi rygorami) i zniesienia tzw. zasady 1H (specjalny bufor dotyczący odległości od dróg krajowych).

Przeczytaj też: Słoneczny rekord w UE

Teraz poprawkami zajmie się Sejm, który zdecyduje, które zmiany zostaną w ustawie, zanim ta trafi na biurko prezydenta. Izba niższa ma zaplanowane długie, bo czterodniowe posiedzenie, zaczynające się 22 lipca. Nie dość, że to ostatnie obrady przed przerwą wakacyjną, to jeszcze będą przebiegać w cieniu rekonstrukcji rządu. W takich warunkach nowelizacja raczej zejdzie na dalszy plan.

W kwestii tego, co stanie się z poprawkami, to rzadko zdarza się, aby w Senacie wprowadzano zmiany, które nie byłyby skonsultowane z Sejmem. To znana praktyka poprawiania przepisów w izbie wyższej. W przypadku tej nowelizacji, szczególnie ważna, ponieważ ustawa dawno przestała dotyczyć tylko wiatraków i biometanu, a rozbudowano ją nawet o mrożenie cen energii w IV kwartale 2025 roku. Zmienił się nawet sposób zachęcania lokalnych społeczności do dawania zielonego światła inwestorom. Wprowadzono pomysł wynagradzania mieszkańców żyjących blisko wiatraków poprzez fundusz partycypacyjny. Choć i to rozwiązanie budzi pewne wątpliwości, o czym pisaliśmy szerzej w tekście 20 tys. zł za wiatrak w okolicy. Przepis na kłótnie, zbawienie czy bubel?

To kolejna z wielu prób poluzowania przepisów dla wiatraków w Polsce. Przedstawiciele branży wiatrowej, o czym pisaliśmy, powoli skłaniają się raczej nie ku zmniejszeniu dopuszczalnej odległości wiatraka od zabudowań (do 500 metrów), a liczą na przyspieszenie procesów związanych z zezwoleniami.

Czas goni rząd w sprawie wiatraków

Największym problemem związanym z ustawą nie jest jednak to, co chce z niej wyrzucić Senat. Jeżeli Sejm zajmie się nią na posiedzeniu 22–25 lipca, to aby mogła wejść w życie, pozostanie tylko podpis prezydenta. I tak: do 5 sierpnia jest nim Andrzej Duda, a od 6 sierpnia – Karol Nawrocki. Prezydent ma 21 dni na podpisanie ustawy od dnia jej przedstawienia przez Marszałka Sejmu.

Jak słyszymy, podczas Rady Bezpieczeństwa Narodowego w czerwcu, przedstawiciele rządu pytali prezydenta o to, czy podpisze ustawę wiatrakową znoszącą zasadę 10H. Andrzej Duda już wtedy zapowiedział odmowę. Zresztą później zrobił to publicznie.

Przeczytaj też: Unilever kupi czystą energię

Niechętny energetyce wiatrowej jest też Karol Nawrocki. Dał temu wyraz w trakcie kampanii wyborczej. Według informacji Green-news.pl w koalicji wciąż tli się wiara, że Andrzej Duda zmieni zdanie i podpisze ustawę. Uzyskaniu wsparcia od jeszcze urzędującego prezydenta miało służyć wzmocnienie wsparcia dla lokalnych społeczności w postaci bonifikaty oraz dodanie do ustawy wątku mrożenia cen. Jednak na taki scenariusz niewiele wskazuje. Szanse na podpis prezydenta zmaleją, gdy w pałacu zacznie rządzić Karol Nawrocki.

Nie można wykluczyć dwóch scenariuszy. Jeden zakłada, że prezydent skieruje ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. Drugi, że ustawa spotka weto i Ministerstwo Klimatu i Środowiska będzie musiało szybko wprowadzić alternatywną formę uchwalenia przepisów dla biometanu i mrożenia cen. Wówczas sprawa wiatraków jeszcze bardziej zejdzie na dalszy plan, ponieważ resort zostanie zmuszony do intensywnej pracy na innym froncie.

Fot. Grzegorz Jakubowski / KPRP

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies