Partnerzy strategiczni
Orlen
Hiszpański armagedon w polityce i energetyce. Rząd kontra operator, a to nie koniec

Dokument, który zaprezentował rząd w Madrycie, nie rozwiewa wszystkich wątpliwości wokół przyczyn blackoutu z 28 kwietnia. Władze wskazują na błędy operatora systemu, a operator na awarię jednej z elektrowni fotowoltaicznych. Pełny obraz przyniesie jednak raport ENTSO–E. Należy też mieć na uwadze, jaka jest sytuacja polityczna w Hiszpanii, a podsumować ją można stwierdzeniem: armagedon

Nie ma dla rządzących nic gorszego, jak zbiegnięcie się w czasie dwóch kryzysów. Rząd Pedro Sáncheza jeszcze nie otrzepał się po skutkach blackoutu, a już musiał zmierzyć się z najpoważniejszą aferą polityczną od przejęcia władzy. Oskarżenia o korupcję na samych szczytach władzy, wśród najbliższych współpracowników premiera w rządzie i Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE), zachwiały i tak słabnącym poparciem dla obecnych władz.

Ciosy przyszły od Unidad Central Operativa (UCO), a konkretnie z jej departamentu zajmującego się korupcją. Ustalono, że członkowie rządu przyjmowali łapówki za przyznawanie kontraktów przy różnych zamówieniach publicznych. Sytuacja jest dynamiczna, zmieniany jest skład kierownictwa PSOE, kolejne osoby rezygnują z funkcji w partii. Najpewniej to dopiero początek rozliczeń po wybuchu skandalu.

Przeczytaj też: Kongres w cieniu blackoutu. EPL obradowała w Hiszpanii

Właśnie w takich okolicznościach temu samemu rządowi przyszło zmierzyć się z zadaniem wyjaśnienia opinii publicznej jak doszło do blackoutu. W końcu 28 kwietnia 2025 r. miliony ludzi straciły dostęp do elektryczności, nie tylko w Hiszpanii, ale i w Portugalii. Sprawy nie dało się zamieść pod dywan, a rząd – na mocy unijnych przepisów – był zobowiązany do sporządzenia wyjaśnień w ciągu 90 dni.

Rząd wskazuje palcem na operatora

Sara Aagesen, ministerka transformacji ekologicznej i wyzwań demograficznych (MITECO), przedstawiła wnioski z raport o tym jak doszło do blackoutu 17 czerwca. Ogólny wniosek jest następujący: nie ma jednej, bezpośredniej przyczyny, zdecydował splot zdarzeń. To jednocześnie szczątkowe informacje, ponieważ w dniu konferencji nie był jeszcze opublikowany pełny raport.

Rządowy komitet wskazał, że operator sieci przesyłowej, Red Eléctrica, źle zaplanował i przewidział sytuację w systemie na 28 kwietnia. W dodatku jeden z wytwórców, mający do dyspozycji źródło sterowalne (nie doprecyzowano jakie, czy była to jednostka jądrowa, gazowa czy węglowa) zawiadomił Red Eléctrica, że nie będzie działał tego dnia. Ponownie: nieznana jest skala ubytku, jaki w ten sposób powstał.

Fot. Blackout w Hiszpanii / Piotr Hojka, CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons

Nie było też dostępnych innych elektrowni cieplnych, które byłyby zdolne do regulacji napięcia w sieci. Jak wskazano, właściciele tych jednostek „nie reagowali odpowiednio” na instrukcje operatora systemu, a źródła sterowalne mogłyby zapewnić niezbędną stabilizację napięcia.
Podsumowując: zabrakło kontroli napięcia, w systemie było za mało elektrowni, które mogłyby je regulować (albo nie odpowiedziały na polecenia operatora). Doprowadziło to do wahań (oscylacji), z którymi nie poradził sobie operator, choć podjął próby ratowania sytuacji.

Przeczytaj też: Blackout nie obrzydził OZE w Hiszpanii, pomógł atomowi

Rosnące napięcie w sieci, a także towarzyszący mu później spadek częstotliwości, sprawiły, że kolejne źródła zaczęły się odłączać. W komunikacie rządu zarzucono nawet operatorom niektórych źródeł, że zrobili to za wcześnie. „Niektóre odłączenia elektrowni miały miejsce przed przekroczeniem progów napięcia ustalonych przez przepisy (między 380 kV a 435 kV w sieci przesyłowej) podczas gdy inne odłączenia nastąpiły po przekroczeniu tych limitów w celu ochrony instalacji” – napisano. Taka reakcja łańcuchowa tylko napędziła, niemal kaskadowo, kolejne wyłączenia, destabilizację sieci, a efekt znamy wszyscy – blackout.

Co jednak z odnawialnymi źródłami energii, zwłaszcza wiatrakami i fotowoltaiką, które miały być winne energetycznej katastrofy? Nie wskazano na nie palcem, co nie przesądza o tym, że nie miały udziału w całym procesie. Zbyt niska moc zwarciowa sieci powoduje wzrost napięcia, a OZE mają to do siebie, że obniżają moc zwarciową na obszarach, do których są przyłączone.

Hiszpanie mają być teraz mądrzejsi po szkodzie, ponieważ rząd zamierza wzmocnić kontrolę i nadzór nad operatorem oraz wytwórcami. Chce też poprawić weryfikację tego, jak ze swoich zobowiązań wywiązują się niektóre jednostki. Nie zabrakło również zapowiedzi poprawy zdolności tecnicznych systemu, jego elastyczności i rozbudowy interkonektorów (połączeń z innymi państwami). Wymienione środki mają w przyszłości pomóc w uniknięciu powtórki z wydarzeń z 28 kwietnia 2025 r.

Jak przebiegną te procesy zwiększania nadzoru? Trudno przewidzieć, ponieważ Red Eléctrica nie jest, jak np. Polskie Sieci Elektroenergetyczne, w rękach Skarbu Państwa. To spółka giełdowa, której 20 proc. akcji ma państwo, a np. 5 proc. najbogatszy Hiszpan i jeden z nabogatszych ludzi na świecie, Amancio Ortega – kojarzony na świecie jako założyciel firmy Zara, a nie inwestor energetyczny.

Potrzebny raport techniczny, bo rząd ma co innego na głowie

Raport rządowy – i nie ma w tym teorii spiskowej – wypadałoby oglądać trochę przez palce. Nie dlatego, aby zasiewać niepewność wobec tego, co ustalił komitet na zlecenie władz. Tylko rząd w Madrycie ma inne problemy na głowie i raczej nie chce otwierać sobie nowego frontu.

Przeczytaj też: Chiny przyspieszają transformację energetyczną. Co to oznacza?

Już w momencie pisania tego materiału trwała konferencja Red Eléctrica, podczas której spółka pokazała własne ustalenia. Operator wykazuje, że awarię, która przerodziła się w blackout, zapoczątkowała elektrownia fotowoltaiczna w Badajoz. Nie ujawniono szczegółowych informacji, o którą instalację chodzi. Jednocześnie prezeska spółki operatorskiej Beatriz Corredor zaprzeczyła, jakoby to Red Eléctrica była odpowiedzialna za blackout. Narzekano również na postawę spółek energetycznych.

W tej sprawie jest więc już dwugłos, a dojdzie jeszcze trzecie stanowisko, najbardziej wyważone i techniczne. Stowarzyszenie ENTSO–E (Europejska Sieć Operatorów Systemów Przesyłowych Energii Elektrycznej) prowadzi własne dochodzenie w sprawie pryzczyn blackoutu i jeszcze nie podzieliła się jego wynikami.

Nie sposób nie zauważyć, że na wiele pytań wciąż nie ma odpowiedzi. Tymczasem, zarówno w tym przypadku, jak i w wielu innych, nigdy nie będą one jednoznaczne. Ponownie pozostaje poczekać na kolejne stanowiska i ustalenia, a i tak na koniec może okazać się, że nie ma jednego winowajcy blackoutu. Choć obserwując dyskusje i emocje, jakie wywołują wydarzenia z 28 kwietnia, nie brakuje osób, które chciałyby zobaczyć winnego, najlepiej jednego.

Fot. MITECO

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies