To nie pierwsza taka deklaracja przedstawiciela branży OZE w kraju. Polska jest mało stabilnym rynkiem dla producentów, którzy chętniej decydują się na zagraniczną ekspansję, niż próbują rozwijać ofertę nad Wisłą. O planach Sunex z Raciborza opowiada prezes spółki Romuald Kalyciok
Do grona polskich firm z branży odnawialnych źródeł energii, które wejdą na rynek rumuński, dołącza Sunex. Firma z Raciborza od lat opiera działalność na sprzedaży zagranicznej (która generuje 3/4 przychodów firmy), a teraz obiera za cel ekspansji Rumunię. – To charakterystyczny rynek, bardzo rozwojowy. Rumunia spośród krajów regionu, jak Bułgaria czy Węgry, znacząco się wyróżnia, np. pod względem liczby sprzedawanych pomp ciepła – mówi w rozmowie z green-news.pl Romuald Kalyciok, prezes Sunex.
Wejście do tej części Europy to efekt „zadyszki”, jaką odnotowano na innych ważnych dla firmy rynkach, jak Niemcy czy Austria. Wpływ na schłodzenie koniunktury miały tam m.in. wysokie stopy procentowe. – Rumunia to duży kraj, rynek jest wymagający. Najpierw chcemy pojawić się tam jako dystrybutor rozwiązań, a operacjami w początkowej fazie zarządzać będziemy z Polski. Prowadzimy analizy, dopiero później będziemy myśleć o zakładaniu tam spółki – dodaje Kalyciok.
Przeczytaj też: Corab nie chce zajmować się już tylko fotowoltaiką
Sunex nie jest pierwszą firmą OZE z Polski, która nie opiera planów rozwoju już wyłącznie na poszerzeniu oferty w kraju. Jest to sprzeczne z dość powszechną narracją, że segment odnawialnych źródeł, zwłaszcza tych związanych z energetyką prosumencką jak pompy ciepła, przydomowa fotowoltaika, kolektory ciepła etc., jest w Polsce bardzo rozwojowy.
Rodzimy rynek jest nieprzewidywalny dla sprzedawców i inwestorów, co odczuwają zwłaszcza ci pierwsi. Wyjście na zagraniczne rynki okazuje się mniej ryzykowne niż próby umocnienia pozycji nad Wisłą. – Rządowe dofinansowania stymulują decyzje konsumentów o zakupie fotowoltaiki, pompy ciepła. Problem w tym, że są one nieprzewidywalne, stale zmienia się lista urządzeń objętych wsparciem i skala dopłat. Jako producenci nie wiemy, co przyniesie kolejna edycja programów takich jak „Mój prąd”, a w efekcie nie wiemy, co i na jaki czas wyprodukować. Nie mamy jak się dopasować – kwituje szef Sunex.
Innym z problemów, z jakimi borykają się rodzimi producenci, jest brak wymagań jakościowych dla urządzeń, które obejmowane są dofinansowaniami. Nie chodzi o to, by sztucznie promować te „made in Poland”, tylko wskazać szereg norm i wymogów, jakie mają spełniać te dotowane. Obecnie – i Polska nie jest odosobnionym przypadkiem – można trafić na tańsze, nie zawsze efektywne, moduły i urządzenia sprowadzane z Dalekiego Wschodu.
Sprawa np. pomp ciepła niskiej jakości stała się na tyle poważna, że nadzorujący program „Czyste powietrze” Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej zamierza wprowadzić do niego wymogi dla urządzeń objętych dofinansowaniem. Ich parametry będą musiały zostać potwierdzone jednym z kilku możliwych do uzyskania certyfikatów.
Przeczytaj też: Polscy producenci wściekli na rząd. Dotacje tylko dla gigantów?
Romuald Kalyciok uważa, że jeżeli rzeczywiście NFOŚiGW wykona taki ruch, będzie to niosło korzyści zarówno dla producentów, jak i klientów. – Gdyby Polska przyjęła wiele europejskich wymogów, które znamy z z rynków niemieckiego czy austriackiego, oferowanie niektórych naszych produktów w kraju wreszcie zaczęłoby mieć sens. Łatwiej byłoby dopasować ofertę – mówi. Dodaje, że na uporządkowaniu sprawy skorzystaliby też klienci, którzy nie musieliby już kupować kota w worku, bo o dofinansowanie można byłoby się starać tylko dla wybranych urządzeń.
– Trzeba skończyć z sytuacją, w której powstające jak grzyby po deszczu firmy – najpierw od fotowoltaiki, teraz od pomp ciepła – pojawiają się i znikają, obiecują klientom złote góry, a potem zostawiają ich samych. To działa na niekorzyść całej branży, bo zraża do niej setki, jeśli nie tysiące osób, których oczekiwania wobec dużej inwestycji, jaką jest wymiana źródła ciepła i własne źródło prądu, były zupełnie inne. Wsparcie, serwis są równie ważne, jeśli nie ważniejsze, warto to tym pamiętać – kwituje Kalyciok.