Najdroższe, również z perspektywy odbiorców energii elektrycznej, byłoby postawienie na węgiel. Natomiast miks z OZE i gazu okazuje się tańszy w od tego, w którym uwzględniono włączenie atomu. W przypadku tych scenariuszy trudniej jednak ocenić, co jest bardziej opłacalne
Polski Instytut Ekonomiczny rozpisał koszty transformacji energetycznej kraju do 2040 roku, zakładając kilka różnych scenariuszy. Jeden z nich opiera się na założeniach aktualnej Polityki Energetycznej Polski do 2040 r. (PEP2040) – jego koszty oszacowano na blisko 1010 mld zł. Bardziej kosztowny byłby scenariusz „węglowy”, zakładający budowę nowych źródeł konwencjonalnych na „czarne złoto” i modernizację istniejących. Wydatki związane z jego wdrożeniem to około 1375 mld zł.
Scenariusze różnią się nie tylko przewidywanymi kosztami. Ten oparty na PEP2040 miałby sprawić, że w 2040 roku za 1 MWh energii elektrycznej płacilibyśmy około 331 zł (czyli o ponad połowę taniej niż obecnie). Z kolei w „węglowym” prąd drożałby do prawie 740 zł/MWh przy o wiele większych wydatkach na jego przeprowadzenie.
Przeczytaj też: Polskie górnictwo produkuje coraz mniej, chętnych na węgiel ubywa
PIE ma jednak w zanadrzu jeszcze jeden scenariusz: zakładający rozwój odnawialnych źródeł energii (OZE). Jest najtańszy w realizacji (896 mld zł) i ma przynieść najniższą cenę energii w 2040 r. – 251 zł/MWh w 2040 roku. Ciekawe jest to, że plan rozwoju OZE ma niższe koszty zmienne od innych scenariuszy – przewyższa je za to wydatkami na nowe moce. Mimo tego w ogólnym rachunku ma być najtańszy i dać co najmniej 80 proc. udziału OZE w miksie energetycznym kraju.
Co oczywiste – więcej OZE oznacza, że konieczne będą inwestycje w elektrownie gazowe. Służyłyby jako źródła bilansujące system i uruchamiane, gdyby odnawialna energetyka nie była w stanie pokryć zapotrzebowania. Bardzo podobne wnioski o korzyściach płynących z połączenia OZE z gazem (przed którym wielu ekspertów ostrzega) miał Instrat w swoim modelu zaprezentowanym w marcu 2023 r. Think-tank wyliczał wówczas, że do 2030 roku, przyjmując bardziej ambitne cele niż w PEP2040, aż 68 proc. energii elektrycznej w Polsce mogłoby pochodzić z OZE.
Polski Instytut Ekonomiczny zaznacza, że wiele zależeć będzie od tego, czy rzeczywiście przyspieszy rozwój magazynów energii w kraju oraz czy zwiększone zostaną inwestycje w sieci przesyłowe i dystrybucyjne.
Przeczytaj też: Forum Energii przedstawia rekomendacje w obszarze transformacji
Innym wartym odnotowania wątkiem jest koszt włączenia do systemu elektroenergetycznego bloków węglowych. W scenariuszu dla PEP2040 znalazło się miejsce dla elektrowni jądrowej i podbiła ona wydatki w porównaniu do wariantu OZE. „Mimo że budowa jednostek jądrowych odpowiada za 26 proc. skumulowanych nakładów inwestycyjnych w nowe moce, całkowite nakłady inwestycyjne są mniejsze niż w scenariuszu OZE, natomiast całkowity koszt realizacji scenariusza jest o ok. 13 proc. wyższy” – czytam w opracowaniu.