W deklaracjach koalicyjnych ugrupowań nie ma zaskoczeń, ale są deklaracje w sprawie OZE, atomu i ochrony środowiska. Tak jak zapowiadały Platforma, PSL czy Lewica, a szczególnie Polska 2050 – niskoemisyjna gospodarka ma być przyszłością Polski
Podpisana w piątek umowa koalicyjna między partiami dotychczasowej opozycji przyniosła oczekiwane rozstrzygnięcia choćby ws. tego, które z ugrupowań wskaże marszałków Sejmu i Senatu (którzy będą rotacyjni) i kto ma zostać wicepremierem. Dosyć nieoczekiwanie umowy nie podpisało Razem, co sprawia, że w przyszłym rządzie nie zobaczymy choćby jednego przedstawiciela czy przedstawicielki tej partii. Poznaliśmy za to zarysy planów i zobowiązań, co do których koalicjanci się porozumieli. Nie zabrakło deklaracji związanych z klimatem, środowiskiem i energetyką.
Z pełną treścią umowy koalicyjnej można zapoznać się pod tym adresem, a na 24. punkty kilka dotyczy spraw, o których na łamach green-news.pl piszemy na co dzień. Jeszcze przed wyborami było jasne, że w wielu tematach partie opozycji się zgadzają, a tak się składa, że akurat te były jednymi z nich.
„Przyspieszający kryzys klimatyczny jest niezaprzeczalnym faktem, podobnie jak to, iż to działania człowieka są jego główną przyczyną” – czytam w punkcie 8. umowy. Ten wątek jest jednym z bardziej rozbudowanych, bo kwestie walki ze zmianami klimatu koalicjanci łączą bezpośrednio z energetyką. Zobowiązania dotyczą m.in. zwiększenia udziału odnawialnych źródeł energii w miksie produkcyjnych kraju, zapowiadanego przez wiele partii „uwolnienia potencjału” wiatraków na lądzie (de facto: luzowanie przepisów) czy dalszego promowania energetyki prosumenckiej.
Przeczytaj też: Sondaż z rekomendacjami dla nowej władzy
Skąd pieniądze na te działania? Oczywiście z Krajowego Planu Odbudowy oraz wpływów z handlu uprawnieniami do emisji CO2 (ETS). Wszystkie środki, jakie polski budżet uzyskuje z unijnego systemu EU ETS, mają być kierowane na transformację i „zielone” przedsięwzięcia. Koalicja obiecuje, że „zadba o sprawiedliwą transformację, uwzględniającą bezpieczeństwo pracowników sektora energetycznego”. Temat ten potraktowano w umowie bardzo ogólnikowo, jednak samo odniesienie się do sprawiedliwej transformacji można odczytywać jako zapowiedź reformy w sektorach związanych z węglem.
Jeśli ktoś martwił się, że przyszły rząd będzie próbował zamknąć program jądrowy, może odetchnąć z ulgą. „Opracujemy założenia dla spójnego programu rozwoju energetyki jądrowej oraz precyzyjnie określimy sposób jego finansowania” – zapewniają sygnatariusze umowy.
W umowie nie ma słowa o tym, jak koalicyjny rząd podejdzie do problemu cen prądu dla gospodarstw domowych i tzw. odbiorców wrażliwych (szkoły, szpitale etc.). Czy można spodziewać się mrożenia cen jak w ostatnich latach, a jeśli tak, to czy na cały rok, czy na pół, a może rząd postawi na bony energetyczne? „Zapewnimy niskie ceny energii gospodarstwom domowym i firmom w oparciu o mechanizmy zdrowej konkurencji oraz jasne zasady działania rynku” – takie deklaracje nie dają odpowiedzi na to pytanie. Trudno będzie – na tę chwilę – połączyć niskie ceny prądu z przywracaniem „jasnych zasad” na rynku energii, który od 2022 r. stale mierzy się z zewnętrznymi wyzwaniami, przez co wielokrotnie w niego ingerowano.
Przeczytaj też: Zmiany u dostawcy technologii dla polskiej elektrowni jądrowej
Koalicjanci zamierzają poprawić ochronę polskich lasów i rzek. Zapowiadają wydzielenie 20 proc. najcenniejszych obszarów leśnych i zakaz prowadzenia na nich wycinek. Planowane są też zwiększenie powierzchni parków narodowych, wprowadzenie stałego monitoringu czystości rzek oraz kontynuacja walki ze smogiem.
Choć umowy nie parafowało Razem, to znalazły się w niej postulaty, które od lat firmuje ta formacja. Dotyczą one rozbudowy oferty transportu publicznego i przywrócenie połączeń autobusowych i kolejowych. Interesujący sygnał koalicja wysyła też do organizacji pozarządowych. Zapewnia, że NGO-sy nie będą pomijanie w trakcie dyskusji i staną się partnerami dla rządu przy tworzeniu prawa.
Fot. PlatformaObywatelska/@Platforma_org/X