Rząd w Berlinie już w ubiegłym roku sięgnął po takie rozwiązanie. Jednak gdy to robił, miał jeszcze w zapasie moc z elektrowni jądrowych. Teraz nie ma tego komfortu
Niektóre elektrownie węglowe wychodzą z rezerwy i mają być w stanie gotowości do włączenia od początku października 2023 do 31 marca 2024 r. – zdecydował rząd federalny w Niemczech. W stan gotowości postawiono dwa bloki w elektrowni Niederaußem i jednego w Neurath (należą do RWE) oraz dwa w siłowni Jänschwalde (EPH). Wszystkie reaktywowane bloki spalają węgiel brunatny. Czytelnicy green-news.pl mogą kojarzyć te elektrownie – co roku są w europejskiej czołówce (obok Bełchatowa) pod względem emisji CO2.
Przeczytaj też: Europa dzięki zaciskaniu pasa i odrobinie szczęścia przetrwała zimę
Jak argumentuje tamtejsze ministerstwo gospodarki i ochrony klimatu (BMWK), analogiczną decyzję podjęto na zimę 2022/2023. Wtedy jednak sytuacja była odrobinę inna.
Ubiegła zima przebiegała pod dyktando kryzysu energetycznego wywołanego przez agresję Rosji na Ukrainę. Obawy dotyczyły głównie dostępności gazu. Przywrócenie odstawionych jednostek węglowych, było spowodowane chęcią zaoszczędzenia błękitnego paliwa nad Łabą. Jednak w niemieckiej energetyce działały jeszcze elektrownie jądrowe. Z powodu sytuacji w sektorze energii wydłużono ich czas pracy (miały zostać zamknięte z końcem 2022 r.), ale definitywne rozstanie z atomem nastąpiło 16 kwietnia 2023 r.
Decyzja o odstawieniu elektrowni jądrowych sprawiła, że zachodni sąsiedzi Polski stracili ponad 4 GW mocy. Ta luka, w połączeniu z chęcią oszczędzania gazu i zapewnienia dostaw energii elektrycznej, doprowadziła do ponownej reaktywacji elektrowni węglowych.
Jednocześnie rząd w Berlinie oświadczył, że są to działania okresowe i nie zmieniają planów długofalowych: w mocy pozostaje zobowiązanie, że do 2030 roku Niemcy zrezygnują z węgla. Na pewno będzie to stanowić nie lada wyzwanie, bo – jak pokazał rok 2022 – nad Łabą zwiększyła się produkcja energii elektrycznej z węgla. Choć nie tylko z powodu własnych problemów, ponieważ Niemcy „ratowały” Francję.
Przeczytaj też: Cztery kraje chcą zamienić Morze Północne w wielką elektrownię
Chociaż rozwiązanie jest tymczasowe, ministerstwo gospodarki zamierza dokonać przeglądu, ile CO2 wyemitują przywrócone do pracy elektrownie. Następnie, najpóźniej do końca czerwca 2024 r., przedstawi propozycje, jak można zrekompensować te dodatkowe emisje dwutlenku węgla.
Jeszcze pod koniec 2022 r. Międzynarodowa Agencja Energetyczna (MAE) przestrzegała państwa Europy, by przygotowały się do zimy 2023/2024. Oceniała wówczas, że kryzysowe działania (które pochłonęły setki miliardów euro) zdają egzamin, ale przestrzegała przed zbytnim uzależnieniem się od LNG, który zajmie miejsce gazu z Rosji sprowadzanego rurociągami.
Fot. Elektrownia Niederaußem / Rolfcosar, CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons