Zgodnie z przewidywaniami, nastroje lekko się ochłodziły i przydomowe instalacje cieszą się mniejszym zainteresowaniem
W czerwcu 2023 r. łączna moc zainstalowana mikroinstalacji w Polsce wyniosła 10,02 GW – wynika z danych zebranych przez Polskie Towarzystwo Przesyłu i Rozdziału Energii Elektrycznej od operatorów sieci dystrybucyjnej (OSD). To kolejny kamień milowy osiągnięty w krajowej energetyce prosumenckiej.
Na tym kończą się jednak dobre informacje w tej sprawie, bo tempo rozwoju nowych instalacji wyraźnie wyhamowało. W II kwartale br. przybyło niewiele ponad 400 MW mocy. Tymczasem w latach 2021-2022 zdarzały się kwartały, w których łączną moc nowych instalacji liczono w gigawatach (np. w I kw. 2022 – ponad 1,2 GW).
Przeczytaj też: 2,4 tys. wniosków na dofinansowanie fotowoltaiki na blokach
PTPiREE opublikowało także dane za lipiec 2023 – moc przydomowej fotowoltaiki sięgnęła 10,15 GW. Na koniec miesiąca liczbę prosumentów (posiadaczy własnego źródła energii elektrycznej, którzy jednocześnie ją produkują i pobierają z sieci) oszacowano na ponad 1,3 mln, co także jest historycznym rekordem.
Dane wyraźnie wskazują, że złote lata fotowoltaiki w Polsce już się skończyły. Na pewno wpłynęła na to decyzja o wprowadzenia nowego systemu rozliczeń dla prosumentów, czyli net-billingu. Objęto nim każdego, kto zgłosił chęć przyłączenia instalacji po 31 marca 2022 r. W obawie przed nieznanym systemem wiele osób decydowało się na szybką inwestycję w mikroinstalację jeszcze przed tym terminem.
Obecnie rynek zdecydowanie spowolnił. Jeszcze w kwietniu 2022 r. zainstalowano prawie 75 tys. nowych, małych źródeł energii. Rok później już tylko ponad 12 tys.
To, że trend wyhamował, nie musi być złą wiadomością. Operatorzy sieci dystrybucyjnych mają dzięki temu więcej czasu na inwestycje. Są one niezbędne aby poprawić wydajność sieci, która nie została stworzona do obsługi rozproszonej energetyki. Pisałem o problemach z wyłączającymi się instalacjami fotowoltaicznymi niedawno, gdy Tauron podał dane o nieprawidłowościach u prosumentów.
Przeczytaj też: Rekordowa produkcja „zielonej” energii elektrycznej w UE
Nowy system rozliczeń nadal może być opłacalny, ale wymaga od prosumentów solidnego przygotowania przed decyzją o inwestycji we własne źródło. Net-metering, czyli system, który wcześniej obowiązywał w Polsce, zachęcał do montażu zbyt dużych, przeskalowanych instalacji i wprowadzania do sieci jak największych ilości energii elektrycznej, którą jesienią i zimą, można odbierać na preferencyjnych warunkach.
Net-billing sprawia z kolei, że warto pomyśleć o zwiększaniu autokonsumpcji w godzinach szczytowych i montażu magazynu energii. O różnicach między systemami przeczytasz więcej w tekście Pół roku z net-billingiem. Domowa fotowoltaika nadal się opłaca, choć jest to coraz bardziej skomplikowane.