Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Różan, mamy problem. Polska ma ambitne plany w sprawie atomu, pomysłów na składowisko odpadów brak

Jedyne w Polsce składowisko odpadów radioaktywnych może zostać zamknięte już za kilka lat. Tymczasem nie ma żadnych decyzji w sprawie nowego zakładu

Jeżeli wierzyć deklaracjom rządu i spółek, to w Polsce od końca bieżącej dekady zaczną szybko pojawiać się nowe elektrownie jądrowe. Najpierw powstanie kilka małych reaktorów (SMR, small modular reactors), a później – dużych. Rząd zamierza zbudować pierwszą wielkoskalową elektrownię wspólnie z amerykańskim Westinghouse. Druga miałaby powstać dzięki współpracy PGE i ZE PAK z koreańskim KHNP. Własny plan mają też Orlen z Synthosem – spółki wskazały potencjalne lokalizacje dla małych reaktorów od GE Hitachi Nuclear Energy, natomiast KGHM prowadzi rozmowy z NuScale Power.

Projektów nie brakuje, inwestorzy prześcigają się w kreśleniu ambitnych koncepcji, ale brakuje dyskusji o ważnym wyzwaniu, jakim jest zagospodarowanie odpadów promieniotwórczych, powstających podczas pracy jednostek jądrowych.

Tymczasem już od pierwszych dni działania siłowni będą generowane odpady nisko- i średnioaktywne, jak np. fartuchy czy rękawice zużywane przez pracowników. Utylizacji podlegają nawet długopisy. Tego typu materiały stanowią 90 proc. odpadów z elektrowni jądrowych. I to ich zagospodarowanie jest kluczowe w pierwszej kolejności.

Dopiero w dłuższej perspektywie trzeba będzie rozwiązać problem odpadów wysokoaktywnych, szczególnie wypalonego paliwa. Najpierw przez lata jest ono przechowywane przy elektrowni i wychładzane, a dopiero później może trafić do jednego ze specjalnych, podziemnych składowisk. W Europie takie miejsca dopiero powstają, a najbliżej uruchomienia podziemnego magazynu jest Finlandia.

Przeczytaj też: Aktualizacja strategii energetycznej Polski do poprawki

Jedyne w Polsce składowisko, do którego mogą trafić nisko- i średnioaktywne odpady promieniotwórcze, znajduje się w na terenie dawnego fortu wojskowego w Różanie (jego pełna nazwa to Krajowe Składowisko Odpadów Promieniotwórczych, w skrócie KSOP). Zarządza nim Zakład Unieszkodliwiania Odpadów Promieniotwórczych (ZUOP). Trafiają do niego odpady powstałe przede wszystkim w reaktorze Maria w podwarszawskim Świerku, ale też z przemysłu i medycyny.

Rzecz w tym, że składowisko w Różanie działa od początku lat 60. ubiegłego wieku i nie powstało do obsługiwania energetyki jądrowej. Obecnie znajdują się w nim 4 tys. m3 odpadów radioaktywnych. I od dawna wiadomo, że składowisko w Różanie jest bliskie zapełnienia i przestanie przyjmować odpady już za kilka lat. Dlatego planowano stopniowe zamknięcie zakładu i uruchomienie nowego.

Nowe składowisko powierzchniowe odpadów promieniotwórczych (NSPOP) miałoby zacząć pracę w 2033 r. – wtedy też planowany jest start dużej elektrowni jądrowej w Choczewie. SMR mają powstać jeszcze wcześniej. Każdy rok opóźnienia w sprawie uruchomienia nowego składowiska to stracony czas, który trudno będzie nadrobić, ponieważ potrzebne są odpowiednie zgody, których uzyskanie trwa lata. Dotychczas nic się w tej sprawie nie wydarzyło, chociaż wybór lokalizacji składowiska miał nastąpić w 2022 roku.

Alternatywnym rozwiązaniem byłaby rozbudowa infrastruktury w Różanie i wykorzystanie jej przez krótki czas jako składowiska rezerwowego. Z moich informacji wynika, że w ten sposób powstałoby miejsce na dodatkowe 8 tys. m3 odpadów promieniotwórczych. Taki plan B jest jednak złym pomysłem. Pieniądze trzeba byłoby wydać dwa razy: najpierw na modernizację istniejącego składowiska, a później na budowę kolejnego, które i tak musi powstać. W rządowych dokumentach zapisano, że eksploatacja dwóch elektrowni jądrowych (jak założono w Programie Polskiej Energetyki Jądrowej) będzie wiązała się z wytworzeniem około 54 tys. m3 odpadów promieniotwórczych (nisko- i średnioaktywnych) przez 60 lat. Dodatkowa infrastruktura w Różanie pomogłaby więc tylko na krótko.

Przeczytaj też: Małe reaktory jądrowe szansą dla ciepłownictwa

To szacunki dla całego programu, a jak wypadają pod tym względem pojedyncze jednostki? Według wyliczeń IAEA (Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej) każdy 1 GW mocy dużej elektrowni jądrowej wiąże się z powstaniem od 200 do 300 m3 odpadów nisko- i średnioaktywnych rocznie. Po sprasowaniu, obróbce itp. ich objętość wyniesie około 70 m3. Dla porównania reaktory AP1000 dostarczane przez Westinghouse, które staną na Pomorzu, mają 1,1 GW mocy netto.

Dla SMR podobnych szacunków nie ma, ponieważ nie działa jeszcze żaden modułowy reaktor, którego praca stanowiłaby punkt odniesienia. Można jednak założyć, że skoro BWRX-300 od GE Hitachi ma mieć 300 MW mocy (prawie 1/3 z przykładu IAEA), to rocznie wytworzy od 60 do 100 m3 odpadów. Z informacji, które przekazało GE Hitachi wynika, że w przypadku SMR może być ich jeszcze mniej, m.in. dlatego, że do obsługi małego reaktora nie będzie potrzeba tylu ludzi, co w przypadku wielkoskalowej jednostki.

Rocznie w jednym BWRX-300 – to luźne założenia – już po obróbce mogłoby powstać co najmniej 15 m3 nisko- i średnioaktywnych odpadów. Mniej więcej połowa tego, ile rocznie przyjmuje KSOP – w 2022 roku było to 33 m3.

Fot. KSOP w Różanie

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies