Krajowe kadry miałyby pomóc w rozwoju energetyki jądrowej i wspierać zarówno rozwój zarówno małych reaktorów SMR, jak i „dużego atomu”
Orlen, Ministerstwo Edukacji i Nauki oraz kilka uczelni technicznych z całego kraju podpisały list intencyjny w sprawie współpracy przy kształceniu kadr na potrzeby energetyki jądrowej. Głównym celem kooperacji jest opracowanie programu kształcenia na kierunku energetyka jądrowa i uruchomienie od roku akademickiego 2023/2024 studiów pierwszego i drugiego stopnia tego kierunku.
Nowy kierunek miałby pojawić się na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, Politechnice Gdańskiej, Politechnice Poznańskiej, Politechnice Śląskiej, Politechnice Warszawskiej i Politechnice Wrocławskiej. Niewykluczone, że skorzystają na tym także programy „dużego atomu”, czyli rządowy projekt budowy elektrowni jądrowej we współpracy z Westinghouse oraz tzw. biznesowy, w który zaangażowane są ZE PAK, PGE i koreańskie KHNP.
Przeczytaj też: EDF bez kontraktu na duże reaktory, ale ma inny pomysł na polski atom
Płocka spółka nie jest zaangażowana w program „dużego atomu” w Polsce, ale zamierza inwestować w małe reaktory modułowe SMR. Współpracuje już w tym zakresie z Synthos Green Energy („zieloną” odnogą Synthosu, należącego do jednego z najbogatszych Polaków Michała Sołowowa), który ma odpowiednie umowy z amerykańskim GE Hitachi Nuclear Energy. Spółka z USA opracowuje własny model reaktora SMR o nazwie BWRX-300. Orlen i Synthos do nadzorowania projektów małych reaktorów powołały pod koniec 2021 roku joint venture – nazywa się Orlen Synthos Green Energy (OSGE).
Pierwsze SMR-y miałaby pojawić się w Polsce już pod koniec bieżącej dekady. Mówił o tym przy okazji podpisania listu intencyjnego prezes Orlenu Daniel Obajtek. – Pierwszy SMR powstanie w 2028 roku. To jest realny czas. Do 2038 roku mamy ambitny plan – 76 SMR-ów w 26 lokalizacjach, to będzie największa inwestycja energetyczna w Europie, pochłonie dziesiątki miliardów euro – powiedział.
W kwestii SMR-ów, o czym wielokrotnie pisaliśmy, nic nie jest jeszcze przesądzone. Od lat padają zapowiedzi, że lada moment małe reaktory zostaną dopuszczone do komercyjnego użytku, jednak żadna z firm, które je opracowują, tego nie osiągnęła. Rywal GE Hitachi na polskim rynku, spółka NuScale Power, dopiero w styczniu br. uzyskała certyfikat od amerykańskiej Komisji Dozoru Jądrowego (NRC). NuScale, który współpracuje m.in. z KGHM, zakłada, że jego pierwszy SMR zostanie uruchomiony w 2029 roku w Stanach Zjednoczonych. Dopiero kiedy tak się stanie, będzie można przenosić tę technologię na inne rynki, w tym polski.
Przeczytaj też: Enea wchodzi w SMR-y. Spółka zaczyna współpracować z Last Energy
Na podobnym etapie jest GE Hitachi. Firma chwaliła się pod koniec stycznia, że podpisała umowę na budowę elektrowni z reaktorem BWRX-300 z Ontario Power Generation (OPG), SNC-Lavalin oraz Aecon. To pierwszy komercyjny kontrakt dotyczący budowy SMR-a w Ameryce Północnej. Jednostka miałaby powstać w Kanadzie, w prowincji Ontario, na terenie już należącym do OPG. Amerykańska NRC (Komisja Dozoru Jądrowego) jeszcze nie wydała odpowiednich zgód dla BWRX-300.
Natomiast jak czytam w informacjach od CNSC (Canadian Nuclear Safety Commission, Komisja Dozoru Jądrowego Kanady), analizowany jest wniosek o wydanie licencji na budowę SMR-a (złożony w październiku 2022). Jednocześnie GE Hitachi, ogłaszając umowę z OPG i innymi podmiotami, nie zakomunikowało, kiedy mały reaktor miałby zacząć pracę. Można natrafić natomiast na starsze komunikaty dotyczące współpracy z OPG, np. z grudnia 2021 roku, w których padały zapowiedzi, że mały reaktor może zostać ukończony w 2028 r.
Zarówno Orlen, jak i KGHM, złożyły wnioski ws. SMR-ów do Państwowej Agencji Atomistyki. PAA nie wydała jeszcze opinii.
Fot. mat. prasowe GE Hitachi Nuclear Energy