Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
NIK wzięła pod lupę polskie plany na morską energetykę. Kontrolerzy o terminach: nierealne

Najwyższa Izba Kontroli widzi też sporo zagrożeń związanych z opóźnieniem budowy portu instalacyjnego

Według NIK uruchomienie pierwszej morskiej elektrowni wiatrowej (offshore wind) w Polsce około 2024-2025 roku może nie być możliwe. W ocenie kontrolerów nie ma odpowiednich regulacji, które by na to pozwoliły. W raporie na ten temat pada wprost, że zapisy zakładające włączenie pierwszej MFW (morskiej farmy wiatrowej) do systemu elektroenergetycznego w tym terminie są „nierealne”. Dostarczenie energii z MFW będzie zdaniem NIK możliwe najwcześniej w 2027 r. To kluczowy wniosek z kontroli, którą objęto m.in. ministerstwa aktywów państwowych i klimatu, a także resort infrastruktury i Urząd Regulacji Energetyki. Kontrola dotyczyła okresu od początku 2019 do września 2021 roku.

Przeczytaj też: Orlen chce zbudować port instalacyjny dla morskich farm wiatrowych

Jednocześnie z zapowiedzi spółek zaangażowanych w morskie projekty wynika, że i one zakładały mniej napięte harmonogramy. Najczęściej padały luźne deklaracje o tym, że instalacja turbin na morzu rozpocznie się w 2024 roku lub później, a pierwsze wiatraki zaczną pracę w 2026 r. (a więc później niż opisuje to NIK). Izba zwraca uwagę jednak na kilka problemów, które już wystąpiły i dotychczas nie zostały rozwiązane. Chodzi m.in. o brak portu instalacyjnego do obsługi projektów offshore wind. „Opóźnione wskazanie w dokumentach strategicznych lokalizacji budowy terminalu instalacyjnego stwarza ryzyko, że inwestorzy skorzystają z funkcjonujących zagranicznych terminali instalacyjnych, a udział polskich przedsiębiorców w łańcuchu dostaw zostanie ograniczony” czytam w raporcie.

Jeszcze w marcu br. zmieniano lokalizację instalacyjnego dla MFW: miał stanąć w Gdyni, padło ostatecznie na Gdańsk. Według obecnych planów port ma zostać oddany do użytku w połowie 2025 roku. NIK co prawda odnotowuje, że rząd wykonał kilka kroków, by wspomóc projekty MFW (m.in. ustawę o promowaniu morskich wiatrowych), ale oczekuje, że przejdą pewne modyfikacje.

Kontrolerzy NIK rekomendują, by zaktualizować sposób wyliczania ceny maksymalnej za energię elektryczną wytwarzaną przez farmy wiatrowe na morzu. To na jej podstawie rozlicza się prawa do pokrycia tzw. ujemnego salda (to różnica między rynkową ceną energii, a ceną, która pozwoli przedsiębiorcom pokrycie kosztów wytwarzanie energii na morzu).

Przeczytaj też: Naftowe spółki z Polski i Litwy nawiązują współpracę

Najwyższa Izba Kontroli apeluje też do rządzących, by sprawę potraktowali priorytetowo. Od 2016 roku wiadomo, że polskiemu systemowi elektroenergetycznemu grożą po latach 2025-2026 niedobory mocy i mogłyby zostać uzupełnione właśnie przez farmy wiatrowe na morzu.

Opisane przez NIK przeszkody nie są jedynymi. Kilka tygodni temu pisaliśmy, że odpowiedzialni za polskie projekty offshore będą mieli jeszcze jeden twardy orzech do zgryzienia. Podczas corocznej konferencji Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej zaprezentowano raport, z którego wynika, że w Europie może zabraknąć statków instalacyjnych dla morskich farm wiatrowych. Mniej więcej w tych samym czasie wiele państw zamierza stawiać turbiny, a liczba statków wykorzystywanych do tego procesu nie jest nieograniczona.

KATEGORIA
OZE
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies