W 2018 r. Polska zwiększyła poziom emisji dwutlenku węgla o 3,8 proc. – podaje Eurostat. Tym samym wskoczyła na pozycję trzeciego największego emitenta CO2 w Unii Europejskiej
Polscy politycy lubią mówić, że "unijna polityka klimatyczna jest szkodliwa dla polskiej gospodarki". Czas powiedzieć jasno – że to nie polityka jest szkodliwa, a jej ignorowanie. Patrząc na dane statystyczne można odnieść wrażenie, że kolejne polskie rządy zachowują się tak, jak gdyby konieczność redukcji emisji CO2 w ogóle nas nie dotyczyła.
Efekty? W samym ubiegłym roku Polska zwiększyła emisje o 3,8 proc., wskakując na podium, a konkretnie na trzecie miejsce, w klasyfikacji największych emitentów CO2 w Unii Europejskiej. Byliśmy jedynym z unijnych krajów o wysokiej emisji, który nie przeprowadził żadnej redukcji. W efekcie przegoniliśmy już Włochy i Francję.
Wypadamy niekorzystnie na tle całej UE, która wspólnie ograniczyła poziom emisji o 2,5 proc. Same Niemcy, na które często polscy politycy lubią się powoływać, dzięki korzystnym warunkom pogodowym ścięły emisję CO2 aż o 5,4 proc. Najlepiej radziły sobie mniejsze państwa członkowskie, takie Portugalia (aż o 9 proc. mniej wyemitowanego CO2 w ujęciu rok do roku), a zaraz za nią Bułgaria i Irlandia.
Najnowsze analizy pokazują, że aby uniknąć wzrostu globalnych temperatur o kolejne 1,5 st. C i uniknąć katastrofalnych skutków dla ludzkości, świat powinien zredukować emisję gazów cieplarnianych o 45 proc. w ciągu następnej dekady i dojść do zerowej emisji do 2050 roku.