Spółka zapewnia, że jej oprogramowanie Regulator Napięcia pozwoli na lepsze zarządzanie instalacją fotowoltaiczną i poprawi jej wydajność
Columbus Energy z branży fotowoltaicznej ogłosił, że jego klienci od 11 lipca mogą korzystać z platformy PowerHouse, która pozwala monitorować pracę instalacji PV. Kluczowym elementem oprogramowania jest Regulator napięcia, funkcja, która ma „redukować liczbę wyłączeń instalacji fotowoltaicznej nawet do 90 proc.”.
Przeczytaj też: Mamy w Polsce problem z przyłączaniem nowych elektrowni
W filmie, w którym objaśniano funkcję, prezes spółki Dawid Zieliński nazywał to rozwiązanie „kajdanem mocy”. Jak wyjaśniał, oprogramowanie powstało we współpracy z firmą Solis, producentem inwerterów. Daje możliwość sterowania falownikiem zdalnie i automatycznie, by „dostosowywał się do jakości sieci i się nie wyłączał”. Odpowiada za to algorytm. Stosowanie tego oprogramowania ma nie wpływać na gwarancję od producenta inwertera czy instalatora paneli.
Funkcja Regulatora napięcia od 11 lipca jest dostępna tylko dla nowych klientów Columbusa, którzy wybrali inwertery Solis. W przyszłości „kajdan mocy” ma być dostępny dla wszystkich dotychczasowych posiadaczy falowników Solisa, ale będą musieli na nią poczekać do IV kwartału 2022 r. W komunikacji na temat nowego rozwiązania Columbus podkreśla, że mniej wyłączeń, to też więcej oszczędności pieniędzy, bo gdy PV nie pracuje, klienci pobierają energię z sieci.
Bartosz Cywiński, kierownik działu produktów cyfrowych Columbus Energy, w odpowiedzi na pytania green-news.pl, wyjaśnia, że algorytm przez około 4-8 tygodni zbiera dane na temat tego, jak pracuje falownik, czy kiedy zdarzają się skoki napięcia w sieci. Później, na podstawie tych danych, optymalizuje parametry pracy inwertera.
– Regulator, dzięki inteligentnemu algorytmowi wypracowanemu przez Columbus, dobiera najlepsze ustawienia w oparciu o dane z konkretnej instalacji, powodując, że parametry są idealnie dopasowane. W momentach skoku napięcia, regulator celowo obniża nieznacznie produkcję inwertera ze 100 proc., np. do 80 proc. Nie dochodzi do zatrzymania pracy inwertera, a energia produkowana jest nieustannie i bez przerw, a więc z większą wydajnością – wyjaśnia Cywiński.
Przeczytaj też: Prosumencka fotowoltaika jednak dostała rykoszetem
Coraz częściej prosumenci podnoszą, że ich instalacja fotowoltaiczna się wyłącza. Powodem jest rosnąca liczba PV w Polsce podłączonych do sieci. Inwertery, aby odesłać prąd do sieci, muszą podnieść jego napięcie. Tymczasem im więcej paneli i mikroinstalacji jest w okolicy, tym bardziej falownik musi "podbić" napięcie, by móc odsyłać prąd. W efekcie dochodzi do sytuacji, w której dobija do napięcia 253 V, ustalonego w Polsce jako limit. Ponieważ inwerter nie może przesłać energii, wyłącza się.