Wodór w Polsce to sporo testów, a mało w drożeń
Wodór ma pomóc w krótkim czasie zdekarbonizować przemysł ciężki, energetykę i transport. Polska ma własną Strategię Wodorową, podpisywane są porozumienia o współpracach i listy intencyjne dotyczące rozwoju technologii i produkcji tego paliwa. Jak grzyby po deszczu wyrastają kolejne doliny wodorowe. Czy zatem widać już gdzieś zastosowanie wodoru w praktyce w Polsce?
Na razie skala tych przedsięwzięć jest niewielka. Na koniec czerwca br. w Polsce były zarejestrowane 124 samochody osobowe z ogniwami paliwowymi (FCEV), w kraju działa już około 10 mobilnych stacji wodorowych (do użytku wewnętrznego firm), a na regularnej trasie miejskiej jeździ jeden autobus i jest gotowy prototyp wodorowej lokomotywy. Owszem, Polska jest jednym z liderów producentów wodoru, ale zanim wykorzysta się to paliwo np. w transporcie, trzeba je oczyścic. Wymagają tego ogniwa stosowane w samochodach i autobusach elektrycznych na wodór. Tymczasem oczyszczanie wodoru dużo kosztuje.
Przeczytaj też: Polski eksport rośnie dzięki bateriom
Do tego, by wdrażać rozwiązania wodorowe na większą skalę, przygotowują się Lotos i Orlen, które niedługo staną się jednym koncernem. Pierwsza ze spółek w 2018 roku zapowiadała, że najpóźniej do końca 2021 roku odda do użytku dwie pierwsze publiczne stacje wodorowe wraz z systemem oczyszczania produkowanego w zakładach Lotosu gazu. Pierwsza stacja miała powstać w Gdańsku, a druga w Warszawie. Na razie efektów brak. W październiku 2023 roku kończy się projekt, w ramach którego Lotos miał tę inwestycję realizować ze wsparciem funduszy unijnych. Przeznaczono na to ponad 10 mln euro (blisko 50 mln zł).
Przeczytaj też: Tauron będzie produkował wodór na potrzeby ciepłownictwa
Na mapie wodorowej pojawił się za to Orlen, który uruchomił swoją pierwszą mobilną stację pod Krakowem. Naftowy koncern twierdzi, że w ciągu najbliższych ośmiu lat zamierza wydać około 8 mld zł na wodorowe inwestycje. Zapowiedział też lokalizacje kolejnych stacji i produkcję wodoru w Trzebini. Na pojawienie się pierwszych autobusów wodorowych na stałych trasach na południu Polski jeszcze jednak trzeba poczekać. Jednocześnie Orlen ma już dwie stacje tankowania wodoru w Niemczech.
Przeczytaj też: Wodorowe innowacje w Polsce
Państwowych gigantów w wodorowym wyścigu na razie wyprzedził prywatny kapitał. Na początku lipca br. w Koninie na regularną trasę wyjechał seryjny autobus wodorowy Solarisa. Paliwo do niego zapewnia należąca do Zygmunta Solorza elektrownia ZE PAK. Solorz ma już kilka mobilnych stacji tankowania wodoru, pierwszą udało mi się odnaleźć w Warszawie, nieco ponad rok temu. Stanęła przy Łubinowej, nieopodal Cyfrowego Polsatu. Została postawiona z myślą o zasilaniu floty aut wodorowych użytkowanych przez pracownice i pracowników spółek Solorza.
Na tym nie koniec, bo Grupa Polsat Plus, której większościowym udziałowcem jest Solorz, ogłosiła, że będzie produkowała wodorowe autobusy pod marką NesoBus. Prototyp zaprezentowano w Warszawie pod koniec maja br. Seryjna produkcja rozpocznie się w Świdniku w 2023 roku. Grupa, w skład której wchodzą m.in. ZE PAK czy Plus, chce swoje wodorowce także eksportować.
Przeczytaj też: Dolina wodorowa na Mazowszu
Poza wspomnianymi już Solarisem i NesoBusem wodorowe autobusy zamierza produkować też Autosan – prototypowy pojazd zaliczył testy drogowe w Sanoku. Podobny autobus planuje produkować ARP pod marką e-Vehicle. Wodorem zainteresowana jest także Pesa. Chcąc podążać za światowym trendem wykorzystywania wodoru na kolei, zaprezentowała prototyp wodorowej lokomotywy. Ma ona być testowana na terenach należących do Orlenu, przy płockiej rafinerii.
Testowanie wodorowych autobusów ma już za sobą Jaworzno. Włocławek po przeanalizowaniu ofert powiedział, że takie rozwiązanie jest dla miasta zbyt drogie. Na przełomie czerwca i lipca testy prowadzono w Gdyni, Krakowie i Wrocławiu, Kupić je chcą Chełm i Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia. 14 lipca MPK Poznań rozstrzygnęło przetarg na wodorowe autobusy, wygrał go Solaris. Do stolicy Wielkopolski ma trafić 15 pojazdów, z możliwością rozszerzenia zamówienia do maksymalnie 25 pojazdów. Wartość kontraktu to blisko 91 mln zł.
Przeczytaj też: Solorz pozyskał wsparcie dla swoich projektów wodorowych
Być może niebawem rewolucja wodorowa nieco przyspieszy za sprawą inwestycji w odnawialne źródła energii (OZE). Czekamy na zniesienie ustawy odległościowej i start pierwszych inwestycji na morzu, które zwiększą moce w turbinach wiatrowych w Polsce. Już teraz inwestorzy mówią o tym, że będą instalować elektrolizery i magazynować energię w wodorze. Pojawienie się dodatkowych mocy, produkujących energię o różnych porach dnia, pociągnie za sobą konieczność inwestowania w magazyny energii. Z całą pewnością wodór będzie się do tego nadawał. Zminimalizuje to ryzyko konieczności np. wyłączania turbin wiatrowych, gdy pracują z pełną mocą, a energii nie jest w stanie odebrać sieć elektroenergetyczna. Wtedy nadwyżki mocy mogłyby m.in. zostać wykorzystane do produkcji wodoru.
Kolejny obszar wykorzystania wodoru będzie prawdopodobnie wynikał z konieczności budowy stacji ładowania samochodów ciężarowych. Będą to stacje dużych mocy, gęsto utkane przy trasach przelotowych na terenie całej Europy – w tym Polski. Unijne projekty dotyczące tej infrastruktury zakładają uwzględnianie wykorzystania wodoru do magazynowania lub produkcji energii na potrzeby ciężarówek. Odciąży to sieć i zapewni dostęp do energii, wtedy gdy jest na nią zapotrzebowanie, czyli pojawi się jednocześnie wiele ciężarówek do ładowania. Będzie stanowić też dodatkowe zabezpieczenie na wypadek awarii.
Kwestią czasu jest pojawienie się na drogach wodorowych ciągników siodłowych. Prototypowe były już w Polsce prezentowane. Od tego, by wodór zastąpił, choć częściowo, paliwa kopalne w przemyśle ciężkim, też nie jesteśmy daleko. Pierwsze udane próby najwięksi zagraniczni producenci stali mają już za sobą. Do polskich hut ten trend również dotrze.
To dobrze, że wodorowe rozwiązania są w Polsce coraz częściej testowane. Jak widać, szczególnie w obszarze transportu, testy odgrywają swoją rolę. Samorządy są w stanie realnie ocenić możliwości wdrożenia rozwiązań wodorowych, posługując się konkretnymi danymi.
Zdjęcie: MZK Konin