Tymczasowy przestój ma pomóc rozwiązać problemy z organizacją pracy. Jest jednak jeszcze jeden kłopot
Fabryka samochodów elektrycznych Tesli pod Berlinem po trzech miesiącach działalności zostaje zamknięta. Do tej pory udało się w niej osiągnąć zaledwie 10 proc. zakładanego tempa produkcji. Jak informuje niemiecki „Bild”, potrzebne jest dopracowanie procesów produkcyjnych oraz zwiększenie zatrudnienia. Planowane wstrzymanie produkcji ma potrwać dwa tygodnie. Media nie informują, jak będą wynagradzani w tym czasie pracownicy.
Przeczytaj też: Nie stać ich na benzynę? Niech jeżdżą Teslami!
Po koniecznej restrukturyzacji fabryka ma pracować na trzy zmiany. Celem jest produkowanie pół miliona aut rocznie. Zakład w podberlińskim Gruenheide koncentruje się na produkcji Modelu Y. Zła organizacja pracy kosztuje firmę Elona Muska krocie. Dodatkowo, o czym pisałam, firma musi sobie poradzić z przerwanymi łańcuchami dostaw. Szef firmy zapowiedział w związku z tym zwolnienia. Nie powinny objąć niemieckiej fabryki, bo wciąż brakuje w niej rąk do pracy.
Przeczytaj też: Tesla oczekuje lepszego traktowania. W końcu produkuje tylko elektryki
O jakiej skali problemu mowa? Z potrzebnych 9 tys. osób zakład zatrudnia na razie 4,5 tys. Rekrutacja przebiega powoli. Firma sięga po różne środki, które mają wesprzeć pozyskanie pracownic i pracowników. Jednym z nich było zorganizowanie ogromnego pikniku towarzyszącego uruchomieniu zakładu. Braki w kadrach mogą nieco dziwić, bo otwarcie fabryki opóźniło się o kilka miesięcy. Firma mogła ten czas wykorzystać na zintensyfikowanie rekrutacji.