Dłuższe używanie zasiarczonych i wysoko emisyjnych „zamienników” może sprawić, że po latach poprawy, w miastach znów będziemy oddychać zanieczyszczonym powietrzem
Wojna w Ukrainie sprawiła, że Polska wstrzymała import węgla z Rosji. Zrodziło to szereg problemów, ponieważ paliwo stamtąd trafiało głównie do odbiorców indywidualnych i było wykorzystywane w ciepłownictwie. W ten sposób już latem 2022 roku wielu właścicieli domów zastanawia się, jak sobie poradzić w nadchodzącym sezonie grzewczym.
Węgla jest na rynku mało, a luki po dostawach z Rosji nie wypełni krajowe wydobycie. Tymczasem rząd nadal szuka rozwiązania tego problemu. Niedawno pojawił się pomysł, by ceny węgla były regulowane na poziomie ogólnopolskim.
Przeczytaj też: Brytyjczycy z CO2 chcą produkować m.in. proszek do pieczenia
Pod koniec czerwca padła jeszcze jedna propozycja. Ministerstwo Klimatu i Środowiska wydało rozporządzenie, na mocy którego na 60 dni zawieszono wymagania jakościowe dla paliw stałych w Polsce. Oznacza to, że przez ten czas będzie można palić praktycznie czym popadnie. Do użytku wrócą zakazane dotychczas flotokoncentraty i muły kopalniane (odpady kopalniane) czy zasiarczone sortymenty węgla.
„Odpady te cechują się bardzo wysoką zawartością wilgoci oraz metali ciężkich i sprzedawane były dawniej za niewielką cenę. Spalanie tych odpadów generuje potężne ilości zanieczyszczeń do powietrza” – wskazuje Polski Alarm Smogowy. Organizacja krytycznie odnosi się do tej decyzji i wskazuje, że to „krok wstecz w polityce antysmogowej rządu”.
Zezwolenie na spalanie tego typu substancji to też sygnał, że mimo zapewnień rządowi nie udało się znaleźć węgla na rynku. Jeszcze kilka tygodni temu padały obietnice, że uda się sprowadzić paliwo z Kolumbii czy USA. „Ubytek” po embargu na rosyjski węgiel to około 10 mln ton węgla i nieoficjalnie mówi się, że w sezonie grzewczym 2022/2023 zabraknie 4-5 mln ton tego paliwa.
Przeczytaj też: Susza nie odpuszcza. Może być tylko gorzej
Dopuszczenie m.in. flotokoncentratów do użytku – na razie na 60 dni – może częściowo wypełnić te braki. Dodatkowo, takie zamienniki dla węgla opałowego są też tańsze, więc stosowanie ich da finansowo odetchnąć tym, którzy najmocniej odczuli ostatnie skoki cen. Jednak dłuższe używanie zasiarczonych i wysoko emisyjnych „zamienników” może sprawić, że po latach poprawy, wrócimy do czasów, gdy od października na główne strony portali wróci temat smogu. O jego zgubnych skutkach dla zdrowia pisaliśmy w green-news.pl niejednokrotnie.