Prezes PiS w „Gościu Wiadomości” dowodził, że ustawa antywiatrakowa była słusznym rozwiązaniem. I nie wspomniał słowem o jej nadchodzącej liberalizacji
We wtorkowym „Gościu Wiadomości” Danuta Holecka dosyć niespodziewanie wplotła w rozmowę z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim sprawę farm wiatrowych na lądzie. Prowadząca spytała o zarzuty opozycji dotyczące tego, jakoby Prawo i Sprawiedliwość przyczyniło się do obecnych problemów w energetyce przez blokowanie budowy wiatraków.
Przeczytaj też: Sasin ogłasza, że trzeba przejść z węgla na OZE. I doinwestować kopalnie
Cały zapis odpowiedzi Kaczyńskiego, który z tematu turbin przeszedł nawet na sądownictwo, umieszczam na końcu tekstu. Najpierw jednak skupię się na dwóch ważnych wątkach.
– (Wiatraki na lądzie – red.) działają mniej więcej 10-12 proc. czasu, a nikt na świecie jeszcze nie wymyślił efektywnego sposobu magazynowania energii. W związku z tym, nawet gdyby wiatraków było znacznie więcej, to zmiana z tego powodu wynikająca nie byłaby taka wielka – oznajmił prezes PiS. W tej wypowiedzi znalazły się dwie nieprawdy.
Po pierwsze: wiatraki na lądzie są dużo wydajniejsze, niż przedstawił Jarosław Kaczyński. W Polsce pracują średnio przez około 25-30 proc. czasu w skali roku. Te najbardziej efektywne dostarczają energię przez ponad 40 proc. czasu, jak np. niedawno kupiona przez PGE farma Radzyń (woj. kujawsko-pomorskie). Jednocześnie wiatraki dzięki temu, że dostarczają prąd kilkakrotnie tańszy niż np. elektrownie węglowe, są bardzo opłacalnymi inwestycjami. Z tego właśnie powodu spółki energetyczne, należące do Skarbu Państwa, chętnie kupują kolejne farmy.
Po drugie: więcej wiatraków to więcej wolnej od CO2 i taniej energii w polskim systemie energetycznym. Dlatego z cenowego punktu widzenia OZE są zawsze mile widziane. Widać to na przykładzie polskiego przemysłu, który jeśli może, inwestuje choćby w fotowoltaikę, by zbić koszty energii.
W tym kontekście polecam artykuł o tym, ile Ankara „zaoszczędziła” dzięki posiadaniu OZE w ostatnich miesiącach. Niedawno podobne wyliczenia dla wiatraków sporządziły PSEW i Uniwersytet Jagielloński, można się z nimi zapoznać w tekście Gdyby nie farmy wiatrowe, prąd w Polsce byłby jeszcze droższy. Najnowszy raport cenowy.
Przeczytaj też: Rządowa strategia dla energetyki nie musi być tylko „derusyfikacją”
– Ale przede wszystkim wiadomo, o co chodzi. No, chodzi o to, że myśmy zabronili budowy wiatraków w takich miejscach, to przeszkadza ludziom po prostu normalnie żyć – kontynuował prezes PiS w TVP, nawiązując do przepisów uchwalonych w 2016 roku, czyli tzw. ustawy antywiatrakowej. Wprowadziły „zasadę 10H”, przez którą na ok. 99 proc. terenów kraju nie można postawić turbin.
Ten wątek, kontynuowany potem przez prezesa PiS (padły nawet słowa, że wiatraki można było stawiać 10 metrów od domu), nie zawierał jednak ani słowa o tym, że rząd pracuje nad liberalizacją tych przepisów. Jakby nowelizacji od Ministerstwa Klimatu i Środowiska nie było, choć w najbliższych tygodniach ma przyjąć ją rząd. Kaczyński opowiadał za to o rzekomej degrengoladzie, która miała panować w branży wiatrowej przed wejściem „zasady 10H”.
To wszystko nie wróży dobrze przyszłości liberalizacji ustawy antywiatrakowej. Jak już pisaliśmy na green-news.pl, wiatraki są w obozie rządzącym tematem politycznym. Zresztą niedawno szefowa MKiŚ Anna Moskwa też zmieniła ton ws. liberalizacji 10H, dowodząc, że to element ustaleń KPO.
Wspomniany fragment „Gościa Wiadomości” TVP z udziałem Jarosława Kaczyńskiego, wątek o farmach wiatrowych (zapis 1:1).
Danuta Holecka: Ale według opozycji, to, że mamy taką sytuację w tej chwili z węglem, to jest wina rządu, bo w odpowiednim czasie nie wybudował wiatraków.
Jarosław Kaczyński: No ja nie wiem, kto to wymyślił na opozycji. Ale ktoś, kto ma pewien być może talent w sferze medialnej, ale no już zupełnie odrywa się od rzeczywistości i uważa, że ludziom można wszystko wmówić. Wiatraki te na lądzie, bo o nie chodzi, te inne są budowane w tej chwili, przedtem ich nie było, mówię o tych na morzu, działają mniej więcej 10-12 proc. czasu. A nikt na świecie jeszcze nie wymyślił takiego efektywnego sposobu magazynowania energii i w związku z tym, nawet gdyby było ich znacznie więcej, to zmiana z tego powodu wynikająca nie byłaby taka wielka.
Ale przede wszystkim wiadomo, o co chodzi. No, chodzi o to, że myśmy zabronili budowy wiatraków w takich miejscach (niezrozumiałe słowo – red.). To przeszkadza ludziom po prostu normalnie żyć. Otóż w tym porządku ludzkich praw to prawo do normalnego życia, do spokoju we własnym mieszkaniu, do snu, do odpoczynku, także do zabawy, oczywiście takiej, która nie przeszkadza innym, to jest to prawo niesłychanie ważne i nie można go naruszać dla wygody, dla jakiegoś bardzo szybkiego biznesu. I my nie chcemy, żeby ono było naruszane, bo można tę sprawę załatwić inaczej i w gruncie rzeczy tu mamy do czynienia z naciskiem lobbystów, którzy by chcieli wrócić do tamtych czasów, że tutaj się z kimś tam załatwi, już nie chcę mówić z kim. I można nawet komuś 10 metrów od domu postawić wiatrak i po prostu w ogóle uniemożliwić mu normalne życie. A jednocześnie nasze sądy nie... wydadzą wyroku, z którego będzie wynikało, że ten, który to zrobił (postawił wiatrak – red.), będzie musiał wszelkie szkody z tego wynikłe pokryć, pokryć wybudowanie nowego domu, ewentualne szkody na zdrowiu, szkody moralne... Bo tak powinno być w praworządnie funkcjonującym państwie, no u nas niestety płaci się odszkodowania, ale tym, którzy opluli i skopali policjanta, a następnie zostali zatrzymani. Za to się rzeczywiście płaci, a za tego rodzaju rzeczy – nie. Bywały czasy, mam nadzieję, że to już minęło, kiedy postulaty stawiane w Sejmie, a odnoszące się do tego, a żeby na środku wsi np. nie stawał budynek, gdzie jest, taki powiedzmy przybytek, gdzie jest no... służący bardzo niedobrym rzeczom i skrajnie zakłócający życie innym, były przyjmowane rechotem takim. Prostackim rechotem. To się już skończyło i miejmy nadzieję, że ludzi, którzy uważają, że inni nie mają żadnych praw, że tylko oni mają prawo do realizowania swoich interesów, biznesów, będzie w życiu publicznym, w ogóle w życiu publicznym, coraz mniej.
Holecka po tym wywodzie uznała, że chyba temat się wyczerpał i przeszła od spraw opozycji i farm wiatrowych do kwestii mobilizacji w Prawie i Sprawiedliwości.