Europosłowie chcą, by 2035 rok był ostatnim momentem, w którym w UE będzie można sprzedać nowy samochód spalinowy
Parlament Europejski 8 czerwca zagłosował za tym, by po 2035 roku w krajach UE wprowadzić zakaz sprzedaży nowych osobowych i małych dostawczych aut spalinowych. Przyjęta data wydaje się nie tak odległa, a decyzja polityczna teoretycznie może budzić kontrowersje.
W Polsce nie brak ekspertów, którzy oceniają wynik głosowania PE jako niekorzystny. Wbrew obawom, nie słychać jednak bardzo głośnych protestów ze strony producentów aut.
Swoje niezadowolenie po głosowaniu wyraziło niemieckie stowarzyszenie producentów samochodów. Trzeba jednak pamiętać, że pierwsze deklaracje dotyczące zakończenia produkcji aut spalinowych ze strony koncernów już padły. Tym razem to unijne przepisy nie nadążają za planami firm motoryzacyjnych. Najwięksi producenci aut deklarują wygaszenie ich produkcji spalinowych w latach 2025-2030.
Przeczytaj też: Elektryczny Ford Transit ma być tańszy od konkurencji
Koncerny mogą faktycznie nie być do końca zadowolone. Parlament nie pozwolił na wykorzystywanie w pojazdach paliw syntetycznych. Nad takim rozwiązaniem pracowało już kilku producentów. Póki co, muszą jednak obejść się smakiem.
– Po głosowaniu Parlamentu Europejskiego swoje stanowisko będzie jeszcze musiała wyrazić Rada Unii Europejskiej w głosowaniu ministrów ds. klimatu i środowiska. To nastąpi 28 czerwca br. – wyjaśnia Rafał Bajczuk, analityk z Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych.
Ale i ten etap nie będzie końcem prac nad zmianami. – Państwa członkowskie w większości popierają ambitny cel redukcji emisji CO2 o 100 proc. do 2035 roku. Również Polska deklaruje poparcie propozycji Komisji Europejskiej w sprawie cięcia emisji w transporcie – dodaje ekspert.
Może się jednak okazać, że stanowiska Rady i Parlamentu będą rozbieżne. Co wtedy? – Na jesieni czeka nas tzw. trilog czyli ucieranie stanowiska między Parlamentem i państwami członkowskimi, które kończy się głosowaniem na forum PE i Rady. W takim scenariuszu nowe rozporządzenie byłoby przegłosowane na jesieni 2022 roku – wyjaśnia Bajczuk.
Przeczytaj też: Na rynku jest już ponad 450 modeli aut elektrycznych
Po co w ogóle politycy zajmują się wprowadzeniem tego typu rozwiązań? To jeden z elementów zmniejszenia wpływu człowieka na zmianę klimatu. Obecnie transport odpowiada za ok. 15 proc. unijnych emisji CO2. Ten sektor nie jest jedynym, który w najbliższych latach czekają ogromne zmiany. UE chce, by działania na rzecz redukcji emisji gazów cieplarnianych obejmowały wszystkie sfery naszego życia.
W kontekście produkcji aut sprawa wydaje się o tyle łatwa, że alternatywa dla samochodów z rurami wydechowymi już jest – to pojazdy z bateriami. Ta szybko rozwijająca się technologia dzięki wsparciu regulacyjnemu może zacząć tanieć. Jeśli koncerny skupią się na autach z wtyczką, a wygaszą produkcję spalinowych, naturalne jest, że szybko zaczną spadać koszty produkcji tych pierwszych. Inwestycje w tym obszarze zaczną się szybciej amortyzować.
Dodatkowy wymiar działań rządów unijnych to uwolnienie się od zależności dostaw ropy. Na ten aspekt zmiany zwraca także uwagę Rafał Bajczuk. – Wycofywanie silników spalinowych to także historyczna okazja, aby zakończyć nasze uzależnienie od ropy naftowej i sprawić, że będziemy zabezpieczeni przed szantażem i zagrożeniami ze strony eksporterów ropy – podsumowuje analityk.
Przeczytaj też: Dzięki autom elektrycznym unikamy zużywania ponad 1,5 mln baryłek ropy dziennie
Którzy producenci aut dotychczas zadeklarowali, że przestaną sprzedawać samochody elektryczne? Organizacja Transport & Environment zebrała wszystkie dane.
Grupa BMW planuje, że w 2025 roku co trzecie sprzedawane przez nią auto będzie elektryczne. Po 2030 roku dostępne Mini i Rolls-Royce będą dostępne wyłącznie w wersjach na baterie. Sama marka BMW ma być dostępna jeszcze z silnikami spalinowymi, ale dominować mają hybrydy.
Ford po 2030 roku nie planuje dalszej produkcji samochodów spalinowych. Jaguar pożegna się z ich sprzedażą po 2025 roku. Marka Renault chce dojść do tego celu w 2030 roku, podobnie Alpine. Mercedes także szykuje się na rok 2030, by zastąpić w 100 proc. sprzedaż aut spalinowych elektrycznymi. Podobne deklaracje składa grupa Stellantis.
Samochody spalinowe nie znikną z polskich ulic z dnia na dzień. Jednak jasna deklaracja i polityka fiskalna – zapowiedziana w Krajowym Planie Odbudowy – mogą pomóc skutecznie odświeżyć park aut posiadanych przez Polki i Polaków. Nie uda się to jednak bez wyraźnych zmian w dostępności transportu publicznego. To będzie prawdziwa rewolucja.
Zdjęcie: Daniel @ bestjumpstarterreview.com on Unsplash