Niestety przywódcy krajów UE zgodzili się na ustępstwa wobec Węgier. Inaczej zakaz importu rosyjskiej ropy byłby w ogóle poza dyskusją
Nad ranem 31 maja przywódcy krajów UE osiągnęli w Brukseli porozumienie w sprawie szóstego pakietu sankcji wobec Rosji. Zawiera ono propozycję częściowego embarga na ropę z rosyjskiego kierunku. „Porozumienie ws. zakazu eksportu rosyjskiej ropy do UE” – napisał przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel po zakończeniu pierwszego dnia dwudniowego szczytu Unii Europejskiej w Brukseli.
Przeczytaj też: Gaz i węgiel niczym kula u nogi
„Porozumienie obejmuje ponad 2/3 importu ropy z Rosji, odcinając ogromne źródło finansowania jej wojennej machiny. Maksymalna presja na Rosję, by zakończyła wojnę” – dodał. Wpis został opatrzony hashtagiem #jedność.
#Unity
— Charles Michel (@eucopresident) May 30, 2022
Agreement to ban export of Russian oil to the EU.
This immediately covers more than 2/3 of oil imports from Russia, cutting a huge source of financing for its war machine.
Maximum pressure on Russia to end the war.
#EUCO
Tyle, jeśli chodzi o deklaracje polityczne. W praktyce wynik szczytu w sprawie embarga jest sukcesem negocjacyjnym Węgier. Zakazem importu nie zostaną objęte dostawy rurociągami, w tym rurociągiem Przyjaźń, a tylko te realizowane drogą morską (to te wspominane przez unijnych urzędników dwie trzecie dostaw). Embargo wzrośnie do 90 proc. ropy sprowadzanej przez UE na mocy umów z Kremlem, ponieważ Polska i Niemcy zapowiedziały zakończenie importu rosyjskiej ropy wraz z końcem roku.
Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? Chodzi o wyjątek, którym objęto dostawy rurociągami. Jak pisaliśmy już w green-news.pl, prezydent Węgier Viktor Orban długo starał się jak najmocniej spłycać zapisy unijnego embarga, by móc jak najdłużej utrzymywać relacje handlowe z Putinem. Ze względu na to, że kraje UE w takich sprawach muszą być jednomyślne, przyjęto ustępstwa dla Węgier. Inaczej embargo nie zostałoby uzgodnione w żadnej postaci.
Obecnie ropa przesyłana rurociągami jest o około 30 proc. tańsza od tej sprowadzanej do UE tankowcami. Zatem Węgry, a właściwie MOL, importując surowiec z Rosji drogą lądową, będą osiągać przewagę konkurencyjną nad krajami UE, w tym Polską. Czy i jakie ograniczenia zostaną wprowadzone wobec Węgier, w konkluzjach ze szczytu Rady Europejskiej nie określono.
Nie pojawił się w nich również choćby orientacyjny termin, w którym RE miałaby wrócić do sprawy przesyłu ropy rurociągami. W konkluzjach stwierdzono jedynie, że Rada zajmie się tym „tak szybko, jak to możliwe”.
Przeczytaj też: Konsultantka ds. bezpieczeństwa publicznie rozlicza Shella
Dlatego decyzje, które na razie zapadają w sprawie importu rosyjskiej ropy, należy uznać za punkt dla Putina i współpracującego z nim Orbana. Choć unijni politycy podkreślają jedność w sprawie planów odcięcia się od surowców ze wschodu, to jeśli przyjrzeć się szczegółom, zawsze pojawia się długa lista okresów przejściowych i ustępstw. W przypadku ropy to o tyle niekorzystne, że w samym ubiegłym roku na jej import (i produktów pochodnych) z Rosji UE wydała około 70 mld euro.