Z informacji, które publikują polskie i światowe media, wynika, że Węgry skutecznie blokują sprawę embarga
Niedzielne rozmowy krajów UE w sprawie wstrzymania dostaw ropy i gazu z Rosji spaliły na panewce – podały 29 maja m.in. Polska Agencja Prasowa i Bloomberg. Jako głównego hamulcowego wymienia się Węgry, które stale naciskają, by nie obejmować ich obowiązkiem wprowadzenia embarga. Opór Budapesztu utrzymał się nawet po tym, jak Komisja Europejska zaproponowała zmiany w porozumieniu.
Przeczytaj też: Konsultantka ds. bezpieczeństwa publicznie rozlicza Shella
Dotychczas na stole był pomysł, by nałożyć całkowite embargo na dostawy ropy z Rosji. Teraz zaproponowano, by sankcjami objąć tylko ropę dostarczaną tankowcami. Taki krok byłby co prawda dla Rosji odczuwalny, ale tylko w znikomym stopniu. To nie droga morska jest kluczowa dla importu ropy z tego kierunku, a rurociągi takie jak „Przyjaźń”. Jednak nawet ta złagodzona propozycja nie przypadła do gustu Węgrom, którzy od początku blokują embargo. Wcześniej nie stawiali żadnych warunków, gdy wprowadzano zakaz sprowadzania rosyjskiego węgla. Choć tu nie ma wątpliwości – zablokowanie importu tego surowca przyszło państwom członkowskim z łatwością. Spośród paliw kopalnych UE w ciągu roku wydaje na węgiel 4 mld euro rocznie, a na ropę i pochodne – już ponad 70 mld.
Pisaliśmy już o tym, jak Budapeszt rozgrywa sprawę embarga i to w sytuacji, gdy ma alternatywne kierunki dostaw (wystarczyłoby je tylko zabezpieczyć). Więcej w tekście Wielki hamulcowy Orban i jego amnezja. Węgrzy mają skąd wziąć ropę, tylko chcą więcej ugrać.
W nocy z 29 na 30 maja Komisja Europejska opracowała nową propozycję, nad którą, również bez efektów, ambasadorowie państw członkowskich UE debatowali jeszcze w poniedziałek rano. Czas nagli, ponieważ 30 maja rusza szczyt UE, który może być decydujący dla sprawy.
Sygnały polityczne płynące z Węgier każą jednak oczekiwać, że żadnego realnego embarga na ropę nie będzie. W przypadku ogólnoeuropejskich sankcji wymagana jest jednomyślność członków UE. Jeżeli Węgry naprawdę wywalczą dla siebie wyłączenie spod zakazu importu, to nietrudno zakładać, że oprotestują to inne państwa, domagając się podobnego traktowania. Cały plan posypie się więc jak domek z kart. Ewentualnie wprowadzone embargo będzie przypominało wydmuszkę. Tym samym do Kremla mimo wojny w Ukrainie dalej będą płynąć pieniądze za paliwa kopalne.
Przeczytaj też: Tak UE chce odciąć się od surowców z Rosji
Szczyt UE, tj. posiedzenie Rady Europejskiej, jest zaplanowany na 30-31 maja. Poza tematem embarga na ropę szefowie państw członkowskich mają omówić sprawę płacenia rublami za gaz, czego domagała się Moskwa. Części państw członkowskich już odcięto dostawy błękitnego paliwa (Polska, Finlandia, Bułgaria), inne otwarcie rozważają płacenie Rosjanom w wymaganej walucie, w tym gronie są także Węgrzy. Nie wiadomo, kto obchodzi sankcje i czy w ogóle płacenie w rublach spełnia definicję łamania sankcji. Te wątki mają zostać omówione i doprecyzowane. O podjęcie zdecydowanych działań wobec Rosji apelował z kolei nie tak dawno Parlament Europejski.
Zdj. European Union