Nasz zachodni sąsiad zamierza wymazać z rachunków dodatkowe opłaty, którymi wspierano odnawialne źródła energii (OZE)
Na niedawnym posiedzeniu niemieckiego parlamentu zdecydowano, że gospodarstwa domowe w kraju powinny zostać zwolnione z opłaty od odnawialnych źródeł energii (OZE), znanej jako EEG-Umlage. W tej chwili wynosi ona 3,7 eurocenta/kWh. Zniesienie jej ma sprawić, że przeciętna rodzina w Niemczech zaoszczędzi na rachunkach do 300 euro rocznie. Zmiany mają wejść w życie od 1 lipca 2022 r.
Ceny energii w Niemczech nawet i bez tej opłaty będą jednymi z najwyższych w Europie. W drugiej połowie 2021 roku Eurostat wyliczał, że gospodarstwa domowe za kWh płaciły 0,32 euro (równowartość około 1,5 zł/MWh). Drożej było tylko w Danii.
Przeczytaj też: Niemcy obstają przy swoim. Wyłączą ostatnie elektrownie jądrowe
Decyzja o rezygnacji z opłaty EEG zostaje podjęta szybciej, niż planował nowy rząd w Berlinie. Ceny energii na początku roku wystrzeliły tak mocno, że konieczne okazało się ograniczanie obciążeń nakładanych na odbiorców. W 2022 roku niemiecka opłata na OZE miała wynosić 6,5 eurocenta/kWh, ale po interwencji rządu spadła do wspomnianego 3,7 eurocenta.
EEG-Umlage można porównać trochę do polskiej opłaty OZE. Różnica jest taka, że w Polsce płaci się 0,9 zł za zużytą MWh, czyli 0,0009 zł/kWh. Niemcy za kWh w tym roku dopłacali natomiast 0,173 zł/kWh.
W Niemczech dodatkowy składnik rachunków na prąd, dzięki któremu odbiorcy dopłacają do odnawialnych źródeł energii, wprowadzono w 2000 roku. Tymi pieniędzmi gwarantowano im np. taryfy na sprzedawany prąd.
Co ciekawe, koszty ponosili głównie odbiorcy prywatni, ponieważ firmy zużywające rocznie poniżej 1 GWh, później 10 GWh, płaciły o wiele niższą stawkę. Decyzję o tym, by ulgowo potraktować przedsiębiorców, rząd w Berlinie uzasadniał chęcią utrzymania konkurencyjności ich biznesów. W ten sposób promowano rozwój OZE.
Przeczytaj też: „Pakiet wielkanocny” dla Niemiec. Berlin chce potroić moc w energetyce odnawialnej
W 2000 roku, gdy wprowadzano EEG, zaledwie 6,3 proc. energii pochodziło z odnawialnych źródeł. W 2021 roku było to już 41,1 proc. – wynika z danych Umweltbundesamt, niemieckiej federalnej agencji ochrony środowiska.
Posiadanie ogromnego potencjału OZE nie zawsze jednak przekłada się na to, że energia w kraju jest bardziej zielona. Przekonali się o tym także Niemcy. Z danych tamtejszego federalnego urzędu statystycznego wynikało, że w ubiegłym roku największym producentem energii były tam jednostki węglowe. Winowajcą w tej sytuacji był wiatr – gorsze warunki pogodowe przełożyły się na słabsze wyniki produkcji farm wiatrowych u naszego zachodniego sąsiada. Dodatkowo Niemcy wycofują elektrownie atomowe, a braki mocy łatają właśnie elektrowniami węglowymi.
Zdj. Posiedzenie Bundestagu / fot. Tobias Koch