Ford od początku zapowiadał elektryfikację najchętniej kupowanych modeli. Po Mustangu i F-150 przyszła pora na dostawczaka
Nowy elektryczny Transit ma gniazdo ładowania ukryte pod znaczkiem Forda i niebieskie linie na atrapie grilla. Tak jak inne auta elektryczne, nie ma za to rury wydechowej. Poza tymi szczegółami niczym nie różni się od swojego spalinowego, znanego na całym świecie odpowiednika.
Klienci będą mieli do wyboru 22 warianty konfiguracji. Dostępne będą trzy wersje nadwozia: furgon/van, brygadówka i pojedyncza kabina. W ofercie pojawią się też różne wysokości i długości pojazdu oraz dwa warianty dopuszczalnej masy całkowitej (DMC): 3,5 t i 4,25 t. Jeśli chodzi o gamę silników, to jest dostępny jeden, elektryczny, z dwiema mocami: 184 KM lub 269 KM (w obu przypadkach moment obrotowy wynosi 430 Nm).
Przeczytaj też: Ford wyda ponad 2 mld dolarów na inwestycje w elektromobilność w Niemczech
Ford w eTransicie zastosował stosunkowo dużą baterię, o pojemności 67 kWh. Zasięgi wynoszą, w zależności od konfiguracji auta, od 240 do 308 km wg normy WLTP. Ładowność również jest podyktowana wyborem zabudowy i wynosi od 720 do 1630 kg.
Samochód ma trzy tryby jazdy: Normal, Eco i Slippery. Kierowca ma do dyspozycji duży, 12” ekran umieszczony w centralnej części deski kokpitu. Samochód obsługuje zarówno Apple CarPlay jak i Android Auto. W standardzie jest wyposażony w klimatyzację. Kierowca ma też do dyspozycji podgrzewany fotel.
Warto w tym modelu zwrócić uwagę na gniazdo elektryczne umieszczone w przestrzeni ładunkowej. Można do niego podpinać np. elektronarzędzia. Energia jest dostarczana do niego z baterii trakcyjnej, nie ma więc obaw o to, że wyładuje się akumulator niskonapięciowy. Według testów przeprowadzonych przez Forda godzina pracy elektronarzędzia podpiętego do gniazdka w samochodzie „zje” 3 proc. zasięgu.
Przeczytaj też: Elektryczne monstrum Forda. Prezydent Biden jest nim zachwycony
Jak szybko można naładować eTransita? Z wallboxa (czyli urządzenia wolnego, AC) ładowanie od 0 do 100% zajmie to ok. 8,5h, czyli przez noc można naładować całą baterię. Ładowarka pokładowa, która obsługuje ten wariant ładowania ma moc 11,3 kW. W szybkiej stacji, DC, baterię w zakresie od 20 do 80 proc. naładujemy w ok. pół godziny. Oczywiście ma tu znaczenie moc stacji ładowania.
Ford podaje, że maksymalna moc ładowania DC to 115 kW. Gniazdo ładowania umieszczono z przodu auta, pod znaczkiem Ford. Zastosowano standard ładowania Typ2/CCS, czyli najpopularniejszy obecnie w Europie.
Samochód w wersji DMC do 3,5 t. można kupić korzystając z dopłaty w wysokości do 70 tys. zł z programu „Mój elektryk”. Cennik vana zaczyna się od 233 775 zł, brygadówka kosztuje minimum 245 660 zł. Ford prezentując polski cennik porównał auto z konkurencją. Za popularnego Fiata E-Ducato z akumulatorem trakcyjnym o pojemności 79 kWh i zasięgiem 271 km zapłacimy w Polsce ok 340 tys. zł, Volkswagen e-Crafter z baterią o pojemności 36 kWh, zasięgiem ok. 120 km to wydatek ponad 260 tys. zł, a za Mercedesa E-Sprintera Van z baterią o pojemności 47 kWh i zasięgiem ok.170 km – ponad 270 tys. zł.
Auta trafią na rynek jeszcze w tym roku. Ford wybrał 30 salonów i serwisów w całej Polsce, w których będzie można je zamówić, a następnie serwisować.