Czechy, Bułgaria, Wielka Brytania, a także Belgia – wszystkie te państwa połączyła w ostatnich dniach energetyka jądrowa
W obliczu wojny w Ukrainie w Unii Europejskiej trwają gorączkowe poszukiwania alternatyw dla gazu i innych surowców z Rosji. Jednym z kierunków dla europejskiej energetyki mogą być elektrownie jądrowe, od których w ostatnich latach odchodziły Belgia czy Niemcy. Udział energii z atomu w miksie miałby podwójne znaczenie: tak wygenerowany prąd byłby o wiele bardziej przyjazny dla środowiska, ale też wypełniłby lukę w razie braku dostaw gazu z Rosji.
Już teraz wiemy, że w kwestii energetyki jądrowej Berlin nie zmieni zdania, za to Belgowie zastanawiają się nad tym, czy jednak nie skorygować kursu. Belgia planowała wyłączyć swoje dwie siłownie jądrowe (operuje tam siedem bloków) do końca 2025 roku, ale to może się zmienić. Tamtejsze media szeroko opisywały, że ten termin mógłby być przesunięty o 10 lat, nie wykluczono również powstania nowych bloków.
Przeczytaj też: Elon Musk chce więcej atomu w Europie
Wielka Brytania jest co prawda poza UE, ale tak jak kraje Wspólnoty rozważa, by przedłużyć pracę swoich siłowni. „Financial Times” donosił w tym tygodniu, że Londyn zastanawia się, czy elektrownia jądrowa Sizewell B nie powinna pracować o 20 lat dłużej, do 2055 roku. Brytyjczycy czekają też na uruchomienie elektrowni Hinkley Point w Somerset, która ma zacząć pracować w 2026 roku.
Ciekawie przedstawia się sytuacja Bułgarii, ponieważ tam jeszcze przed rosyjską agresją kłócono się o to, czy nowa elektrownia jądrowa ma korzystać z reaktorów rosyjskich. Sofia ma prawdziwy ból głowy, bo energetyka państwa jest silnie związana z Rosją – 70 proc. gazu to dostawy z tego kierunku, w Bułgarii operuje też rafineria Lukoilu. Ma też dwa reaktory od Rosatomu dla elektrowni Belene, ale jak deklarował premier kraju, Kirił Petkow, nie zamierza ich uruchamiać, choć zostały już opłacone i dostarczone.
Przeczytaj też: Europejska mapa „odchodzenia” od Rosji
Teraz, donosi portal euractiv.pl, Sofia analizuje, czy nie uda się przyspieszyć budowy nowego reaktora jądrowego przy siłowni w Kozłoduju (nad Dunajem, tuż przy granicy z Rumunią). Nowy blok miałby oczywiście korzystać z technologii innej niż rosyjska.
Zdeklarowanymi zwolennikami atomu są Czesi, którzy jeszcze przed wojną zdecydowali, że będą rozwijać Elektrownię Jądrową Dukovany. 17 marca czeski koncern energetyczny ČEZ ogłosił przetarg na budowę nowego bloku w tej siłowni. Rząd w Pradze od razu wykluczył dostawców z Chin i Rosji, a o kontrakt zawalczą – tak jak w Polsce – francuskie EDF, koreańskie KHNP oraz amerykański Westinghouse.