Czy brytyjscy kierowcy zwolnią żeby zużywać mniej rosyjskiej ropy? A co z Polakami? Pojawiają się kolejne koncepcje, przypominające rozwiązania z kryzysu naftowego w latach 70. XX w.
Rosyjska napaść na Ukrainę sprawiła, że przybywa inicjatyw mających na celu uderzenie w gospodarkę Federacji Rosyjskiej. Kolejne państwa nakładają sankcje na Moskwę, z Rosji wycofują się kolejne międzynarodowe firmy. To jednak działania na wielką skalę, tymczasem, jak dowodził lord Adair Turner, nawet niewielkie, oddolne działania, mogą być ciosem w rosyjską gospodarkę. Brytyjczycy zapowiedzieli już, że nałożą embargo na surowce z Rosji i będą od nich odchodzić stopniowo do końca 2022 roku.
Około 8 proc. ropy i 4 proc. gazu zużywanego na Wyspach pochodzi z Rosji, więc Londyn potrzebuje czasu, by zakontraktować nowe dostawy. W tym okresie Turner, przewodniczący Komisji ds. Transformacji Energetycznej Wielkiej Brytanii, zasugerował, by do tego embarga w pewnym stopniu przyłączyli się mieszkańcy Wysp. Sposoby są proste: noga z gazu i przykręcenie kaloryfera.
Three actions to help fight Putin: top tax rate to 50% all used to fund military supplies, 50mph speed limit to cut oil demand and make oil sanctions feasible;thermostats down to cut gas use. Flying Ukrainian flag nice but doesn't buy weapons or reduce Putin's money flow
— Adair Turner (@AdairTurnerUK) March 6, 2022
Przeczytaj też: Mediolan zbuduje setki dróg rowerowych zamiast tras dla samochodów
– Kiedy masz bardzo wysokie ceny i sprzedajesz nawet niewielkie ilości ropy (i gazu), wciąż dostajesz za to cholernie dużo pieniędzy – tłumaczył Turner w rozmowie z „Financial Times". Wyjaśnił przy tym, że jeśli kierowcy ograniczyliby prędkość na drogach, a w gospodarstwach domowych obniżone zostaną temperatury, będzie miało to realny – i natychmiastowy – wpływ na to, ile pieniędzy płynie do Rosji.
Adair Turner ocenił, że mniejsze zużycie paliwa można byłoby osiągnąć zmniejszeniem ograniczeń prędkości z 70 mph do 55 mph (czyli od ponad 110 km/h na około 88 km/h). Brytyjski polityk dodał przy tym, że poza „uderzeniem” w rosyjską gospodarkę, takie działania po prostu poprawią kondycję domowych budżetów.
Przeczytaj też: Rowery towarowe w mieście. Czy zastąpią furgonetki?
Te słowa Turnera należy traktować jako pomysły, sugestie, a nie zapowiedzi wprowadzenia podobnych nakazów. Inaczej wyglądało to w latach 70. XX w. w Wielkiej Brytanii, gdy rząd odgórnie wprowadził ograniczenia prędkości na niektórych drogach oraz podwoił wysokość mandatów nakładanych za przekraczanie nowych ograniczeń. Była to reakcja na trwający wtedy kryzys naftowy.
W Polsce temat „osobistych sankcji” wobec Putina jest też obecny. Podchwyciły go ruchy rowerowe, które proponują, aby choć na jeden dzień w tygodniu zrezygnować z samochodu i zastąpić go rowerem lub transportem publicznym. Przywołują tu doświadczenia Holandii, również z czasu kryzysu naftowego. Wtedy w kraju obowiązywały niedziele bez samochodu. Okazało się, że długofalowo wyszło to Holandii na zdrowie. Rowerami jeżdżą tam niemal wszyscy. Kraj może się poszczycić najmniejszym odsetkiem otyłych nastolatków w Europie.
W Polsce dla zmniejszenia konsumpcji paliwa pomysł na niedziele bez samochodu by się nie sprawdził? https://t.co/a91yO7uUce
— oficer KRK (@oficerKRK) March 4, 2022
O ile mniej gazu kupowalibyśmy od Rosji po przykręceniu kaloryferów? Odpowiedź znajduje się w tym tekście.
Zdjęcie: Ksenia Kudelkina on Unsplash