Rozpoczyna się kolejny etap prac nad nowelizacją dyrektywy bateryjnej. Producenci mogą szykować się na spore wyzwania
Polska powinna bacznie przyglądać się pracom nad zmianami w dyrektywie bateryjnej, które trwają w Brukseli. Nad Wisłą powstają najważniejsze europejskie inwestycje – od produkcji komponentów po recykling. Branża bateryjna odpowiada już za ok. 2 proc. polskiego eksportu. Tymczasem Bruksela dąży do tego by produkcja baterii była jak najmniej szkodliwa dla środowiska, a procesy pozyskiwania materiałów do ich produkcji – transparentne.
Regulacje dotyczą zarówno skali recyklingu, ale także sposobu projektowania baterii, jak i ich żywotności. W tej kwestii szykuje się ogromna zmiana. Dziś na całym świecie zarejestrowanych jest około 7 mln samochodów na baterie. A już w 2025 roku z europejskich linii montażowych mają zjeżdżać baterie do 6 mln aut elektrycznych rocznie.
W grudniu 2020 r. KE przedstawiła wniosek dotyczący rozporządzenia w sprawie baterii. Teraz prace nad regulacjami wchodzą w kolejny etap. 10 lutego br. Komisja Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności (ENVI) przychyliła się do propozycji nowych przepisów, które. Zaostrzają one wymogi, którym będą musieli sprostać producenci baterii. Zostaną wyznaczone również konkretne cele w zakresie zbiórki odpadów, poziomów recyklingu i odzysku materiałów. Istotną zmianą jest wprowadzenie ścisłej kontroli całego łańcucha wartości.
Baterie będą odgrywać istotną rolę we wdrażaniu bezemisyjnej mobilności i technologiach magazynowania energii pochodzącej ze źródeł OZE. Tym samym staną się nieodłączną częścią procesu dochodzenia przez UE do neutralności klimatycznej. Jak pokazała sytuacja z dostawami surowców energetycznych z Rosji do Europy – im mniej pośredników tym lepiej.
Przeczytaj też: Brak prądu po wichurach? Volkswagen ma rozwiązanie
Te propozycje mają poprawić funkcjonowanie rynku wewnętrznego, wesprzeć promowanie gospodarki o obiegu zamkniętym oraz zmniejszyć wpływ produkcji i utylizacji baterii na środowisko. Inicjatywa ta wpisuje się w działania powiązane z Europejskim Zielonym Ładem, planem działania na rzecz gospodarki o obiegu zamkniętym oraz nową strategią dla przemysłu.
Takie podejście do produkcji baterii ma zapewnić producentom dostęp do pierwiastków, których złóż nie ma w Europie. Bez odzysku surowców nie będzie szans na konkurowanie z producentami z Azji, a na tym zależy europejskiemu przemysłowi. Nowe przepisy pomogą Europie uniezależnić się od dostaw od zagranicznych podmiotów i skrócić łańcuch dostaw.
Jego skrócenie, a także skonstruowanie obiegu zamkniętego (wydajniejszy recykling baterii) pozytywnie wpłynie na redukcję emisji gazów cieplarnianych związaną z produkcją ogniw. Jeśli na dalszych etapach prac ramowe założenia się nie zmienią, to w 2025 roku 65 proc. baterii trafiających na europejski rynek będzie przetwarzanych, z końcem 2030 roku regulacja obejmie już 70 proc. z nich.
Przeczytaj też: Baterie w tym roku nie będą tanieć prognozuje Bloomberg
Projekt rozporządzenia obejmuje wszystkie rodzaje baterii i akumulatorów. Dzieli je jednak na cztery kategorie: przenośne, o zastosowaniu przemysłowym, niskonapięciowe akumulatory samochodowe i wysokonapięciowe akumulatory trakcyjne (źródło zasilania w pojazdach elektrycznych bateryjnych). Regulacje przewidują, że każda wyprodukowana w UE bateria będzie miała certyfikat pochodzenia. Ma to zabezpieczyć rynek przed napływem ogniw spoza UE, ale też ułatwi branży odpadowej zbierać zużyte baterie i się z nich rozliczać.
Już dziś wielu producentów samochodów podkreśla, że sprawdza, skąd sprowadza pierwiastki użyte do produkcji baterii i czy pozyskiwane są w sposób etyczny i czy spełniają różne normy środowiskowe. Jeśli przepisy wejdą w życie w proponowanym kształcie, ta praktyka stanie się normą. Regulacje mają też zmusić producentów elektroniki użytkowej do takiego projektowania i produkowania urządzeń, by można było z nich w łatwy sposób wymontować baterię i zastąpić ją nową.
Zdjęcie: ALEXANDRE LALLEMAND on Unsplash