Wielu polskich polityków wciąż bagatelizuje kwestię zbliżającej się katastrofy klimatycznej
Jak donosi Polska Agencja Prasowa, lider struktur Platformy Obywatelskiej na Podkarpaciu – Zdzisław Gawlik, zapowiedział złożenie do ministra energii interesującej interpelacji poselskiej. Gawlik chce zaprotestować przeciwko planowi wyłączenia do końca przyszłego roku dwóch konwencjonalnych bloków energetycznych w elektrowni w Stalowej Woli, należącej do spółki Tauron Wytwarzanie.
Przeczytaj też: Dylematy cywilizacji na przykładzie Kanady
Oba bloki nie spełniają wymogów środowiskowych i mogą działać warunkowo do początku sezonu grzewczego 2020/2021. Zdaniem posła PO dotychczas nie zrobiono nic, aby przestarzałe bloki zmodernizować. W rezultacie pracę straci 279 osób pracujących przy ich obsłudze. Gawlik zamierza zapytać szefa resortu energii, czy możliwe jest odwrócenie decyzji w sprawie likwidacji bloków.
Co ciekawe, jako były wiceminister skarbu i były menedżer spółek energetycznych Zdzisław Gawlik powinien dobrze wiedzieć, że losów Stalowej Woli nie da się już odwrócić. Na ewentualne dostosowanie bloków wytwórczych do unijnej dyrektywy były całe lata. I skoro modernizacji nie przeprowadzono, to znaczy, że nie znaleziono ku temu wystarczających przesłanek. Dość powiedzieć, że elektrownia liczy sobie ponad 80 lat, a same bloki, przeciwko których wyłączeniu się dzisiaj protestuje, mają przeszło 50 lat i nie nadają się do dalszej eksploatacji.
Dzisiejsza deklaracja jednego z liderów PO jest o tyle ciekawa, że następuje w kilka dni po forum programowym Koalicji Obywatelskiej (w jej skład wchodzi PO). W trakcie tego wydarzenia szef PO Grzegorz Schetyna zapowiedział, że Polska powinna jak najszybciej odejść od energetyki węglowej. – Nie jesteśmy wyspą ani tym bardziej oddzielną planetą. Musimy działać i musimy to traktować jako twarde zobowiązanie – podkreślił wówczas Grzegorz Schetyna cytowany przez Gazetę Wyborczą.
Przeczytaj też: To był najgorętszy lipiec w historii
Przykład ze Stalowej Woli przypomina mi inną niedawną sytuację, jaka miała miejsce w Kanadzie. Tamtejsze władze najpierw w alarmistycznym tonie ogłosiły klimatyczny stan wyjątkowy a zaraz potem – budowę kolejnego ropociągu. Obie sytuacje dowodzą, że wielu polityków wciąż nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji, a temat katastrofy klimatycznej wykorzystuje jedynie do doraźnych celów politycznych.