Portugalia 22 listopada br. zamknęła swoją ostatnią elektrownię węglową. Zakład Pego zakończył działanie 10 dni przed czasem. To domknięcie procesu zapoczątkowanego podczas COP23 w Bonn w 2017 roku. Całkowite pozbycie się węgla z portugalskiej energetyki było możliwe dzięki inwestycjom w odnawialne źródła energii (OZE), ale nie tylko. Niestety plany właściciela elektrowni Pego, koncernu Endesa, zakładają przekształcenie instalacji na potrzeby spalania peletu drzewnego. Zatem nici z zielonej energii.

Przeczytaj też: Młodzież krzyczy: politycy dorośnijcie! - recenzja filmu

W Europie około 20 państw jest na etapie odchodzenia od węgla. Jeszcze niedawno pisaliśmy o 10 takich krajach. Dania, Grecja, Wielka Brytania, Węgry a teraz także Portugalia właśnie się go pozbywają. Całkowicie bez użycia węgla energię produkuje się w Austrii, Belgii i Szwecji.

Przeczytaj też: Koncerny energetyczne chcą obowiązku recyklingowania turbin wiatraków

Portugalska elekrownia Pego została wyłączona przed terminem, ponieważ skończyły się zapasy węgla. Według koncesji mogła z niego produkować energię jeszcze tylko do końca miesiąca. Przekształcenie prawie 700 MW mocy na spalanie peletu zamiast węgla zostało skrytykowane przez sojusz Europe Beyond Coal.

– Uwolnienie się od naszego największego źródła gazów cieplarnianych to ważny dzień dla Portugalii. Dalece niezadowalająca jest perspektywa przekształcenia zakładu w miejsce spalania peletu. Przyczyni się to do wycinania lasów. Porzucenie węgla tylko po to, by przestawić się na następne najgorsze paliwo, nie jest oczywiście rozwiązaniem problemu. Zamiast spalania należy skupić się na szybkim zwiększaniu mocy zainstalowanej energii odnawialnej, zarówno wiatrowej jak i słonecznej – wyjaśnił profesor Francisco Ferreira, szef organizacji ZERO.