Poniedziałek 22 listopada przyniósł nowy cenowy rekord na unijnym rynku uprawnień do emisji CO2 (EU ETS). Za wyemitowanie tony CO2 trzeba już zapłacić 70 euro, co przy dzisiejszym kursie złotego daje kwotę 330 zł.

Przeczytaj też: Sprzedaż nowych aut spalinowych tylko do 2035 roku

To z kolei oznacza, że do każdej megawatogodziny energii produkowanej przez elektrownie węglowe w Polsce odbiorcy dopłacają, w zależności od rodzaju węgla (kamienny czy brunatny) od niemal 300 do ponad 350 zł/MWh. Głównym składnikiem hurtowej ceny prądu w Polsce jest więc koszt emisji CO2. Jest to cena, jaką gospodarka i poszczególni odbiorcy ponoszą za brak zastępowania węgla innymi źródłami energii na przestrzeni lat.

Cena CO2 w bezpośredni sposób przekłada się na rynkowe stawki na rynku energii elektrycznej w Polsce. Padł więc nowy cenowy rekord na rynku energii elektrycznej. Kontrakty z dostawą energii w przyszłym roku są notowane po 467 zł/MWh. Dla porównania rok temu stawka wynosiła 235 zł/MWh. Jeśli chodzi o ceny bieżące, to sytuacja jest jeszcze poważniejsza. Energia z jutrzejszą dostawą jest po 660 zł/MWh.

Co cała ta sytuacja oznacza dla energetyki i polskiej gospodarki? Niestety nic dobrego. Rachunki za prąd dla polskich firm i gospodarstw domowych wzrosną od stycznia 2022 r. o kilkadziesiąt procent. O tym wiemy już od kilku miesięcy, jednak coraz bardziej trzeba liczyć się z tym, że od Nowego roku presja cenowa wcale nie będzie maleć, szczególnie w I kw. 2022 r.

Przeczytaj też: Wietnamski odpowiednik Izery pokazuje dwa nowe modele

Jak pisaliśmy już w green-news.pl, wpływy ze sprzedaży CO2 trafiają do krajowego budżetu. W tym roku przekroczyły już 20 mld zł. Dotychczas niestety tylko ich niewielka część była przeznaczana na transformację energetyki i odchodzenie od węgla. Jednocześnie warto zaznaczyć, że im wyższa cena prądu z węgla, tym bardziej atrakcyjne cenowo są jej alternatywne źródła, przede wszystkim wiatr i słońce.

_{Wykres: notowania kontraktów BASE_Y22, TGE.}