Organizacje Change Markets i Stand Earth żądają od 20 największych marek odzieżowych, by zmniejszyły o połowę zużycie ropy do produkcji materiałów syntetycznych. Czy będzie to oznaczało powrót naturalnych tkanin?
Organizacje pozarządowe Change Markets i Stand Earth podsumowały badanie, z którego wynika, że 69 proc. tkanin używanych dziś do produkcji odzieży jest syntetycznych. Aktywiści przyjechali na szczyt klimatyczny COP26 w Glasgow, żeby pokazać, co branża mody robi dla środowiska. Zwrócili uwagę na firmy odzieżowe, które podpisały Kartę przemysłu mody na rzecz klimatu (Fashion Industry Charter for Climate Action) przedstawioną po raz pierwszy w 2018 roku na COP24. Koncerny zobowiązały się tym samym do zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych o 30 proc. do 2030 roku.
– Nasza nowa analiza wykazuje, że firmy modowe nie poczyniły żadnych postępów, żeby wyeliminować paliwa kopalne ze swoich łańcuchów dostaw. W rzeczywistości emisje w przypadku niektórych z nich znacznie wzrosły. Część firm produkuje w fabrykach zasilanych energią z paliw kopalnych na skalę większą niż wtedy, gdy podpisywały Kartę przemysłu mody na rzecz klimatu ONZ. To niepokojące wyniki, zwłaszcza że zdecydowana większość emisji sektora jest ukryta w złożonych łańcuchach dostaw. To powinno być dzwonkiem alarmowym dla części największych światowych marek modowych. Muszą zrobić o wiele więcej – powiedział podczas COP26 Muhannad Malas ze Stand.earth.
Przeczytaj też: Ekowyprawka. Nie musisz tyle kupować
Oznacza to, że branża tekstylna zużywa rocznie taką samą ilość ropy naftowej, co Hiszpania. Dlatego aktywiści wzywają prezesów najwiekszych firm do wyeliminowania ubrań m.in. z poliestru. Dodatkowo organizacje domagają się, aby w ciągu najbliższego roku koncerny modowe wprowadziły standardy transparentności i jasno komunikowały, z czego produkowane są tkaniny. Kolejnym krokiem miałoby być zredukowanie użycia syntetycznych materiałów o połowę do 2030 roku.
Ankieta została przeprowadzona w 46 największych firmach odzieżowych. Okazało się, że kolekcje niektórych marek pochodzą w 90 proc. z tkanin wyprodukowanych z paliw kopalnych. Marki, które pojawiają się w raporcie, to Nike, Primark, Patagonia, ASOS, Zara, H&M, Marks&Spencer, Massimo Dutti i wielu innych.
Przeczytaj też: Perowskity drukowane na tworzywie PET są bardziej przyjazne dla środowiska niż tradycyjne PV
Raport unaocznia palący problem greenwashingu w branży. Producenci ubrań deklarują działania zgodne z zasadami zrównoważonego rozwoju i wprowadzają kolekcje reklamowane jako przyjazne dla środowiska. Jednocześnie w kolekcjach tych dominują ubrań z syntetycznych tkanin produkowanych z ropy.
Koncerny jako produkty „eko” oznaczają ubrania wykonane z przetworzonych butelek PET. Całkowicie pomijają przy tym sprawę mikroplastiku, który uwalnia się z takich właśnie tkanin. Dodatkowo autorzy raportu przypominają, że przerabianie butelek PET wcale nie jest ekologicznym posunięciem. Butelka PET w systemie kaucyjnym może być nawet kilkanaście razy użyta do sprzedaży napojów. Później może trafić do recyklingu i ponownie stać się częścią nowej butelki. W ten sposób może nigdy nie wypaść z pętli obiegu zamkniętego. Użycie jej do produkcji tkanin powoduje, że materiał PET z tej pętli znika i nie pojawia się już w innej.
– Przerażająca jest świadomość, że unoszący się w powietrzu mikroplastik z syntetycznych ubrań dostaje się do ludzkiego ciała, jest pochłaniany przez komórki i powoduje w naszym ciele stany zapalne. Nasze organizmy nie są przystosowane do rozkładania tych cząstek. Zatem pojawia się pytanie: ile szkód wyrządzają? W ten sposób fast fashion staje się modą śmiercionośną – mówi Maria Westerbos, dyrektor Plastic Soup Foundation. O problemie mikroplastiku i zaskakujących wynikach badania wśród noworodków przeczytasz więcej tutaj.
Kolejna kwestia poruszona w raporcie to cena i dostępność tkanin syntetycznych. Są tanie i powszechnie dostępne, więc łatwo prowadzą do efektu nadmiernej konsumpcji i nadprodukcji. W modelu tzw. fast fashion preferowanym włóknem jest o połowę tańszy od bawełny poliester. Jego użycie podwoiło się w ciągu zaledwie 20 lat. Według szacunków, w stosunku do dzisiejszego poziomu podwoi już w ciągu najbliższych 10 lat. Produkcja włókien syntetycznych odpowiada za taką emisję gazów cieplarnianych jak 180 elektrowni węglowych – czytamy w komunikacie prasowym przybliżającym raport.
Opracowanie można pobrać z tej strony.